wtorek, 29 października 2013

14. "Może po prostu IMPREZA!...."

Martwienie się o coś lub o kogoś nie przynosi efektów. Zazwyczaj dzieje się wtedy coś nieoczekiwanego, niespodziewanego, na co nie mamy wpływu. Tak też było w tym momencie. Megan stała na środku boiska i zastanawiała się nad dzisiejszym treningiem, na którym była tylko ONA. Za bardzo nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Kopanie piłki jej się znudziło, bo ile można strzelać na pustą bramkę!? Wtedy na skórze poczuła czyjś oddech. Wzdrygnęła się. Nie był to Marc, wiedziała o tym. Ten ktoś był inny. Nie znała go. Postanowiła się powoli odwracać. Czy się bała? Nie . Wiedziała, że zna tą osobę, czuła to.  Obróciła się. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Szybko skoczyła koledze, ah nie już PRZYJACIELOWI na szyję.
- Nie wierzę - krzyknęła - Co ty tu robisz!?
- Stęskniłem się za moją przyjaciółeczką :)
- Mo, ale ty miałeś być już w Dortmundzie! Co z treningami!?
- Jurgen musiał gdzieś tam wylecieć i mamy dodatkowe trzy dni wolnego - cieszył się
-  Ahaaa... I to przez ciebie spędziłam tu bezpodstawnie tyle czasu!?
- No... nie...
- Nie kłam ! - krzyknęła śmiejąc się.
- Dobrze już dobrze przeze mnie ! - uśmiechnął się słodko
- I jak ja mam się na ciebie gniewać !?
- Nie masz się gniewać masz mnie PRZYTULAĆ!
- Oj już dobrze dobrze chodź tu do mnie - wyciągnęła ręce w jego kierunku
Przytulas trwał chwilę, ale podczas jego trwania Meg szepnęła:
-Bartra i tak pożałuje!
-hahahahah - zaczął się śmiać Moritz.

________________
(od autorki)
TAK TAK tajemniczym nieznajomym był Moritz ( Mo) Leitner. Macie tu fotkę nowego bohatera:

 
A teraz wróćmy do opowiadania
_____________________
 

- Cieszę że tu jesteś !
- Ja też!
- Dobra to ja ide się przebrać, później na lody i do domu powkurzać Marca. - wymieniała
- Okej mi pasuję  - przytaknął
- To poczekaj na mnie przed stadionem.
- Będę przy samochodzie! Tylko szybko!
Tak jak chciał Mo wzięła szybki prysznic i przebrała się w wcześniej naszykowany strój:


Tak teraz była gotowa. Szybko zabrała swoją torbę treningową i ruszyła w stronę parkingu. Moritz stał oparty o maskę samochodu i podśpiewywał dobrze znane angielskie piosenki.
- Już jestem - odezwała się
- To dobrze idziemy na lody- cieszył się jak przedszkolak
- Dobra tu niedaleko jest taka fajna lodziarnia, maja tam pyszzzne lody.
- Okej to prowadź!
Szybko znaleźli się w owym miejscu. Zamówili po dwie gałki lodów dla każdego z nich i postanowili wracać do domu.  Podróż trwała 15 min ponieważ po drodze strasznie się wygłupiali. Ni przeszkadzało im to, że przechodnie patrzą się na nich jak na durni. Oni czuli się jak najlepiej w swoim towarzystwie. Marc akurat miał wychodzić na trening:
- Ejejej poczekaj tak łatwo nie uciekniesz! - od progu rzuciła się na niego Meg
- Co ja!? Czemu!? - udawał że nic nie wie
- Nie udawaj durnia, policzę się z toba później. I tak dodatkowe kółeczka masz już gwarantowane- uśmiechnęła się szyderczo,
- Zabije cię! - krzyknął tyko i wybiegł z domu.
- Teraz możemy w spokoju porozmawiać - odezwał się Mo
- Mo chciałabym ale niestety jest już 16 a  ja o 17 mam spotkanie w sprawie Geeehi... - powiedziała tajemniczo.
- Ok pogadamy później - uśmiechnął się nieśmiało.
- To ja biegnę papapa, czuj się jak u siebie!
Szybko pobiegła we wcześniej ustalone miejsce i spotkała czekających już przyjaciół
- Hej - przywitała się z nimi buziakiem w policzek i usiedli przy stole
- To co jak to zrobimy? - Leo przeszedł od razu do rzeczy
- Może po prostu IMPREZA! - powidziała Megan
- Mi pasuje to co w sobotę u nas? - zapytała Anto
- Niech będzie... Tylko musze Gehe przekonać - zasmuciła się
- Dasz radę! - pokrzepił ją Leo
- Dobra kochani ja już musze iść, obiecałam Mo że z nim pogadam - uśmiechnęła się
- Ok idź idź! My tu jeszcze zostaniemy!
- Adéu
- Adéu
Tak jak mówiła poszła porozmawiać z Moritzem ....
__________________________________

Mam nadzieję że się Wam spodoba. Naszło mnie dzisiaj coś żeby to napisać. Troszkę dłuższe i myśle że nie najgorsze, ale nie mnie to oceniać. Czekam na Wasze opinie :)
 A tu macie moją fotkę na poprawę humoru( parę dni temu)


I czemu on klaszcze ???
Tak tak wiem to Marco, tego nie ogarniesz :)

AAAAA i wgl zapomniałabym... No przecież EL CLASICO było!
Jak tam Wasze wrażenia. Mi się podobało, tylko szkoda że Messi się za bardzo nie ujawniał ale i tak KOCHAM ICH WSZYSTKICH <3

Macie tu jeszcze strzelca bramki <3 (kolejnego NORMALNEGO)


Tak wiem trochę stare zdjątko ale bardzo je lubie :)






poniedziałek, 14 października 2013

13. "Czekam ..."

 
Tómame la mano, ven aquí
Tomas:
El resto lo hará tu corazón
Violetta,Ludmiła:
No hay nada que no puedas conseguir
razem:
Si vuelas alto
 Violetta Ser Mejor*
 
*następnego dnia*
 
Obudziłam się grubo po 10. Marc prawdopodobnie poszedł już na trening, więc trzeba było wstać i się ubrać. Wyciągnęłam  ubrania:



i skierowałam się do łazienki. Umalowanie, uczesanie itd. zajęło mi niecałe pół godziny. Nie kombinowałam za dużo,  po prostu wyprostowałam włosy i nałożyłam lekki makijaż.  Gdy skończyłam swój tak zwany poranny rytuał, mogłam w spokoju zejść do kuchni i przygotować śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu na blacie zauważyłam pięknie wyglądające tosty :

 
 
A tuż koło nich karteczkę z napisem :
 
"Czekam o 12 na Camp Nou <3
Twój pierwszy trening będzie wyjątkowy"
 
 
Pierwszą reakcją był oczywiście uśmiech, lecz za chwilę zorientowałam się, że właśnie zostałam
poinformowana że mój pierwszy trening jest DZIŚ.A ja się dowiaduję o tym jako ostatnia!
W tej chwili miałam chotę zabić Bartrę, za to że mi nie powiedział ale co by mi to dało? NIC. Tylko tyle że nie byłoby z kim grać w piłkę.
Szybko zjadłam tosta, zabrałam torbę i ruszyłam w stronę stadionu. Droga zajęła mi wyjątkowo długo, ale nie było się nad czym użalać. W końcu dotarłam na miejsce i mogłam się spokojnie przebrać. W szatni dziewczyn jeszcze nie było, ale mi to nie przeszkodziło. Szybko uporałam się ze strojem treningowym i powolnym krokiem wyszłam na murawę. Zauważyłam kilka piłek, więc postanowiłam poćwiczyć karne. Cóż bramkarza nie miałam, ale z braku laku i to dobre.
Strzelałam tak już dobre pół godziny, a ciągle nikt się nie pojawiał. Zaczęłam się martwić....
 
__________________________
Tak tak wiem miałam tamto poprawić, ale jakby to powiedzieć wena mnie opuściła. Po prostu pisze coś a za chwile to kasuje i się wściekam na samą siebie. To co jest powyżej też jest straszne!  Ale nie mam nawet sił tego poprawiać. Muszę chyba znaleźć jakąś inspiracje, bo to co mi zawsze pomagało już na mnie nie działa ... niestety Dobra nie gadam więcej bo to i tak nie ma sensu. Nie wiem kiedy nn ale jak coś to postaram się na poniedziałek <3
Tym którzy skomentują dziękuję <3
 
* wykorzystane ze względu na ciekawy tekst  (co uświadomiła mi 7 latka -.-)
 

poniedziałek, 7 października 2013

Przepraszam !

Przepraszam Was wszystkich za rozdział nr 12 ale blogspot pomieszał mi w niektórych momentach fragmenty z innych części opowiadnaia -.-  Postaram się to jutro naprawić :)
Jeszcze raz Przepraszam :)

12. "Co tu robisz sama?"


 Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
 
Impossible-Shontelle
(większość osób zna
późniejszego wykonawcę jakim jest
James Arthur :))


*oczami nieznajomego*
 
na balkon, żeby odetchnąć od całego tego zamieszania. Najdziwniejsze było to, że do tej pory nie poznałem dziewczyny, na której imprezie jestem. Widziałem tylko, że jest niesamowicie utalentowaną blondynką. Zastanawiałem się co ja tu tak właściwie robię. Czy ja tu powinienem być!?
Gdyby nie kontuzja, siedziałbym teraz z chłopakami w którymś z Dortmundzkich klubów i uganiał się za plastikami. Wiem, że to głupie, ale my tylko tak udajemy, że się nam podobają. Moim ideałem jest ktoś wrażliwy, niepowtarzalny i przede wszystkim dziewczyna, która zna się choć odrobinkę na piłce nożnej. Stojąc tak i wpatrując się w pustą przestrzeń, nie zauważyłem nawet, że nie jestem sam.
Dopiero teraz zauważyłem, a raczej poczułem, że ktoś mnie obserwuje. Powoli odwróciłem się w stronę basenu. Siedziała tam piękna, średniego wzrostu dziewczyna. Wyglądała na około 20 lat i trzeba przyznać, że urodą to nie grzeszyła. Wpatrywała się we mnie ze spokojem, a zarazem strasznym zaciekawieniem. Postanowiłem się przywitać i jakoś przerwać tę niezręczną ciszę.
-  Witaj!
-  Cześć!
-  Co tu robisz sama?
-  Wyszłam na chwilę odetchnąć.
-  To podobnie jak ja!
-  Tak właściwie to my się znamy? Przepraszam jeśli nie pamiętam!
-   Nie przepraszaj nie znamy się.....
-   Tak więc, WITAJ jestem Megan Janiec, ale mów mi Meg.
-   Miło mi poznać - ukłonił się i ucałował jej dłoń - Jestem M....
-   Jejciu przepraszam, że przerywam, ale czy ty nie jesteś zawodnikiem Borussi Dortmund???
-  Tak właśnie miałem do tego dojść. Więc jeszcze raz miło mi, jestem M....

 
* tym czasem w apartamencie*
 
Leo wrócił do bawiących się gości. Pierwszym co zrobił było wyszukanie w tłumie Antonelli. Szybko ją znalazł, gdyż ubrana była w taki o to lekko neonowy zestaw:
 

 
 
Łatwo więc było ją odnaleźć w tłumie.
- Mogłabym wiedzieć co robiłeś sam z Megan na tarasie!?
- A co zazdrosna jesteś?
- Nie ciebie i tak by nikt nie chciał! HEHEHEHE
- Hahah wiesz ile osób by skakało z radości gdybym zaproponował im randkę!?
- Ta już to widzę, chyba za wizytę na Camp Nou!
- Zakład że pierwsza lepsza dziewczyna z ulicy bez wahania umówi się ze mną na randkę?
- Ok , umówisz się jutro jak będziemy wracać z twojego treningu!
- Ok, a teraz obwieszczam Ci że się spotkamy z Megan, aby omówić strategie.
- Jaką znowu strategię!?
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. A teraz czy pozwolisz? - wyciągną rękę w jej stronę
- Owszem... - dygnęła i ruszyli na parkiet.
....
 
_______________________________
Taka tam króciutka część :) Mam nadzieję że się wam spodoba. I teraz zagadka dla Was :
Kto jest tajemniczym nieznajomym "M..."?
Swoje typy podajcie w komentarzach zobaczymy kto trafi :)
Także zapraszam wasz do zadawania mi pytań na ask.fm/adminkakaii .
Kolejny rozdział dodam jak tylko znajdę chwilkę czasu.

piątek, 4 października 2013

11."Fascynatorka!?"

Rozdział dedykowany tym,
którzy zostawili po sobie ślad w postaci komentarza!
Dziękuję! <3<3<3


Where there is desire
There is gonna be a flame
Where there is a flame
Someone’s bound to get burned
But just because it burns
Doesn’t mean you’re gonna die
You gotta get up and try, try, try
Gotta get up and try, try, try
Gotta get up and try, try, try*
 
Pink- Try*
gan musiała wszystkim wyjaśnić kim jest Geha, bo jak drużyna Barcy mogłaby dać im czas na nacieszenie się sobą . Najbardziej jednak zainteresowany "nową koleżanką" był dos Santos
Pierwsze co zrobił to spytał się stojącego akurat obok Leo:
- Ej kto to jest?
- Wnioskując z jej wrzasków to Gehaaaaaaa!
- Nie no naprawdę spostrzegawczy jesteś! Gratuluję!
- A ty jak zawsze bardzo milutki!
- Meg może przedstawisz nam swoją koleżankę!?- zwrócił się do zajętej rozmową Megan.
- Właśnie! - odezwały się głosy reszty.
- Ej dalibyście się dziewczyną sobą nacieszyć! -odezwała się Anto
- Nie Anto oni mają rację powinnam ją przedstawić. Tak więc obwieszczam wszystkim, że ta oto tu stojąca koło mnie osoba to moja najlepsza przyjaciółka, z którą od dłuższego czasu nie miałam kontaktu.
- Cześć wszystkim, Jestem Geha - odezwała się dziewczyna troszkę speszona obecnością najlepszych piłkarzy na świecie.
- Hey, siema- krzyknęli na raz wszyscy i zaczęli się zbliżać, żeby się przedstawić.
- Naprawdę nie musicie ja znam Wasze imiona, nazwiska i chyba nawet mogę powiedzieć że też osiągnięcia.
- OOO... widzimy że kolejna Nasza fanka.
- Nie fanka tylko, fascynatorka sportu jaki prezentujecie!
- Fascynatorka!? Czy wgl istnieje taki wyraz? - zapytał się Gerard.
- W moim słowniku tak!
- Aaa to już się nie spieram, bo  widzę, że ktoś tu ma charakterek.
- Nie tylko charakterek, ale też możliwość grania w najlepszym klubie na świecie! Niespodzianka!
- AAAAAAAAAAAAAAAA nie wierzę! I ja o tym nic nie wiem! Jak mogliście! - krzyczała Megan
- Oj nie złość się jak byś się dowiedziała to by nie było niespodzianki! - uspakajała ja Geha
- Co ja z Wami mam! Jejku jak się cieszę że cię będę miała przy sobie. A właściwie to gdzie ty będziesz mieszkać.
Na to pytanie odpowiedział jej Marc:
 - I tu mamy kolejną niespodziankę - schylił się, żeby nie dostać poduszką w głowę od Pegi, bo wiedział jak ona nie lubi niespodzianek.- Oj już przestań i mnie nie bij! Wszyscy złożyliśmy się na jeden wspólny prezent i postanowiliśmy kupić Wam, czyli tobie i Gehi dom, a raczej willę -ostatnie słowa wypowiedział dość cicho, ale ona i tak  to usłyszała:
- WIllĘ!!!!??? Wam  chyba zombie mózgi zjadło! ...

***
 
*oczami Jonathana*
 
 
Wszyscy zajęci byli prezentami, świętowaniem, rozmowami i przekonywanie Megan do przeprowadzki, która uparcie twierdziła że nigdzie się nie wybiera. Moje myśli krążyły wokół jednej
nieziemsko pięknej, niebieskookiej szatynki. Nie mogłem się na niczym skupić. Jej głos, jej uśmiech ... Ona cała. Kobieta idealna. Piękna, mądra i kocha piłę nożną, cóż chcieć więcej od życia?
Tylko na pewno ma chłopaka. Nie mam szans. Jak ktoś taki jak ona mógłby się zakochać w takim kimś jak ja !?
 
 
 

*oczami Gehi*
 
 
Widziałam jak się na mnie patrzy. Jego przeszywające mnie od środka, ciemne oczy przyprawiały mnie o dreszcze. Bałam się spojrzeć w jego stronę by  nie zawiesić się na jakiś czas. Wolałam unikać jego spojrzenia. Wiedziałam, że obserwuje każdy mój ruch i zapamiętuje go jakbyśmy mieli się więcej nie spotkać. Chciałam nawet podejść i zagadać, ale jak taki ktoś jak On, mógłby zainteresować się mną.....
 
*oczami Leo*
 
Widziałem jak na siebie patrzą. Muszę im jakoś pomóc....zeswatać, ale jak!? Chyba porozmawiam z Meg ona będzie wiedziała co zrobić:
- Hey Meguśśśś, moglibyśmy porozmawiać w cztery oczy.
- Teraz?
- Tak to ważne!
- Dobrze za pięć minut  na balkonie.
- Ok będę czekał.
Musiał jednak troszkę dłużej stać na dworze ponieważ swoją Pegi musiał porwać na chwilę Bartra.
- Przepraszam, ale wiesz Marc.
- Rozumiem, nic się nie stało.
- To o czym chciałeś porozmawiać?
- Bo...ten... no... wiem - zaczął się jąkać- jest taka sprawa, ze odkąd Geha pojawiła się na przyjęciu Ramirez nie spuszcza jej z oka, a ona też cały czas na niego ukradkiem patrzy, ale żadne z nich nie podeszło zagadać.
- Rozumiem i chcesz mi powiedzieć, że mamy ich zeswatać?
- Myślałem o tym żeby pomóc im pogłębić swoje relacje - puścił jej oczko
- Ok , zróbmy tak spotkajmy się jutro o 17 w kawiarni "T"estiomo"  i omówimy plan działania. Pasuje ci?
- Pewnie, że tak! Będę czekał i jeśli się nie obrazisz zabiorę ze sobą Anto.
- Nie no co ty nie ma sprawy. Każda para rąk i jeszcze jedna głowa zawsze przydatna.
- To dobrze. Jesteśmy umówieni!
- A teraz szoruj do domu się bawić razem z innymi!
- A ty?
- Ja tu jeszcze chwilę postoję.
- OK!
Ściągnęła trampki i usiadła na brzegu basenu. Może nie usiadła ale bardziej się położyła, zęby móc widzieć gwiazdy. Niebo było bezchmurne. Bez problemu rozpoznawała poszczególne konstelacje, a przy okazji zastanawiała się nad swoim życiem. Jej przemyślenia zakłócono.....
 
 
________________________________________
Przepraszam jeszcze raz że tak późno! Naprawdę nawał pracy(szkoły)!
Bardzo Was proszę o komentarze, bez nich jest mi trudno wywnioskować co powinnam zmienić, a co bardziej rozwinąć.