wtorek, 26 listopada 2013
17.2 - tak właśnie miał się zakończyc poprzedni rozdział
O 20:00 wszyscy zaproszeni goście przybyli do domu Leo. Dziewczyny pięknie się postarały. Wszystko wyglądało prześlicznie, ale....
Właśnie było "ale" zawsze chętni do zabawy piłkarze byli dzisiaj zaspani? Przynajmniej tak się zachowywali. Trzeba było rozkręcić "imprezę". Tylko kto to zrobi? Anto? Nie. Geha? Nie . Megan? Din din din i mamy zwycięzcę!
- Ale czemu ja? -burzyła się
- Bo nie ja! - odezwała się Geha
- Bo tylko ty się do tego nadajesz i koniec kropka - krzyknęła Anto i poszła do salonu
- Dobra niech wam będzie... spróbuję - westchnęła
Poprawiła sukienkę, zawiązała buta i ruszyła "do pracy"
- HEJ LUDZIE - krzyknęła
- SIEEEEMA!- usłyszała w odpowiedzi
- TAŃCZYMY?
- EEEE..... TAAAAK- powiedzieli bez entuzjazmu
- Pamiętajcie kto nie tańczy , ten nie pije! - uśmiechnęła się cwaniacko
- To czemu nie ma muzyki? - oburzył się Pique
- Zaraz będzie poczekaj - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę laptopa - Hmmm jaką piosenkę chcecie?
- WAKA WAKA - odezwali się wszyscy naraz prócz Shakiry
- Hmm to poczekajcie chwilę - przeszukała pliki z muzyką i znalazła odpowiednią piosenkę - dobra mam! - krzyknęła - Teraz wszyscy na parkiet!
Tak jak powiedziała wszyscy udali się na środek salonu i zaczęli tańczyć. Oczywiście najlepiej szło Shak, ale cóż się dziwić? Przetańczyli tka jeszcze parę piosenek. W międzyczasie niektórzy odchodzi po coś do jedzenia czy zwyczajnie pogadać. W salonie rozbrzmiewała coraz to nowa muzyka. Nie mogło się odbyć bez zatańczenia tzw. "wolnego" i tu właśnie nadarzyła się wyczekiwana przez niektórych okazja. Ktoś włączył piosenkę, a pary zaczęły schodzić się "parkiet".
Jonathan podszedł do stojącej w kącie Gehi i po chwili ciszy odezwał się:
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?
Nie można powiedzieć że Geha nie była zdziwiona. Zamurowało ją. Marzyła o tym tańcu, sytuacji i całościowo o NIM! Ale czy to ma sens? Czy coś z tego będzie? Może po prostu nie ma z kim zatańczyć? Pytania mnożyły się i mnożyły w jej głowie. Jedyne na co się zdobyła to ciche : TAK.
Myślała że powiedziała to tak cicho że Jonah tego nie usłyszał ale myliła się. On może i tego nie usłyszał, ale wyczytał to z jej warg.....
__________________________________
Tak wiem krótki... przepraszam was bardzo ale w zeszłym tygodniu cały czas miałam jakieś sprawdziany, kartkówki czy też konkursy i zwyczajnie w świecie nie miałam czasu czegoś dodać.
Pozostawiam wam ten "rozdział" do oceny. Postaram się jeszcze coś w tym tygodniu dodać ale nie obiecuję bo mam sprawdzian z chemii, geografii, jakieś tam kartkówki i projekt z WOS-u do zrobienia, a do tego jestem chora :(
piątek, 15 listopada 2013
17.1 " I jak?"
Dzisiaj zapowiedziana impreza. Wszyscy dostali SMS z godziną i miejscem . Wyglądał on tak:
" Dziś 19:30 u Leo"
Mimo, że był tak prosty, każdy wiedział o co chodzi. Megan od samego rana szykowała się. Przygotowała sałatkę, zakupiła procenty itepe. Zostało jej najważniejsze - strój. Nie mogła się na nic zdecydować. Sukienek nie lubiła, szpilek też, więc co jej zostało.. nie wiedziała. Postanowiła, ze zadzwoni do przyjaciółki"
- Hey
- Hejka - odpowiedziała zadowolona Geha
- Jak tam przygotowania do imprezy?
- Wiesz że nie chce iść - posmutniała
- Nie masz nic do gadania! Idziesz i koniec!
- No dobra dobra....
- Teraz masz tu do mnie przyjechać i razem pojedziemy ok?
- No nich ci będzie
- Pa!
- Baj!
Meg zadowolona z rozmowy szybko ogarnęła jeszcze kuchnie i poszła do swojej garderoby.
Nie mogła nic stworzyć, żaden zestaw się jej nie podobał. Po 15 min w drzwiach jej pokoju stanęła uszykowana już Geha.
- Niech zgadnę, ściągnęłaś bo nie wiesz w co się ubrać?
- No... wiesz.... ten... tego... tak
- Ok zaraz coś wybierzemy. Pogrzebała chwilę w szafie pokazała jej jeden zestaw
- Zdecydowanie NIE - pokiwała przecząco głową.
- Hmmm ...- zastanowiła się to może taki. Pokazała jej kolejny zestaw
- Jesteś genialna, ale wiesz że nie lubię korków - zrobiła smutną minkę
- Jeden wieczór wytrzymasz
- NIE
- TAK
- NIE
- TAK jak chcesz żebym szła to masz to ubrać.
- No dobra już dobra.
- Do toalety i się przebierać- klepnęła ją w tyłek
- Już.
10 minut póżniej z łazienki wyszła przebrana już Megan.
- I jak ? - zapytała
- Świetnie, a teraz choć już bo się spóżnimy
- Już ide, tylko torebkę znajdę, a ty w tym czasie idź do kuchni i zabierz sałatkę i czekaj przy drzwiach
- Ok
Dziewczyna szybko się ogarnęła i za chwilę razem z przyjaciółką wsiadały do samochodu.
Na miejsce dotarli bardzo szybko, zresztą co się dziwić Pegi i taki samochód to złe połączenie.
Nie ważne...
Szybko zapukały do drzwi posiadłości Anto i Leo, drzwi otworzył właściciel
- OO cześć jesteście pierwsze , zapraszam - przepuścił je w drzwiach
- Cześć dziewczyny ! - krzyknęła Anto
- Witaj kochana.... choć pomożemy ci w kuchni... mamy sałatkę.
- Okej chodźcie...
___________________________
Taka tam mała zapowiedź? Nie... Po prostu pierwsza część kolejnego rozdziału :)
Dodaję ją już dzisiaj , bo meczz :) Wierzymy w Orzełki? Ja mam nadzieje że coś strzelimy :)
HEHEHE
" Dziś 19:30 u Leo"
Mimo, że był tak prosty, każdy wiedział o co chodzi. Megan od samego rana szykowała się. Przygotowała sałatkę, zakupiła procenty itepe. Zostało jej najważniejsze - strój. Nie mogła się na nic zdecydować. Sukienek nie lubiła, szpilek też, więc co jej zostało.. nie wiedziała. Postanowiła, ze zadzwoni do przyjaciółki"
- Hey
- Hejka - odpowiedziała zadowolona Geha
- Jak tam przygotowania do imprezy?
- Wiesz że nie chce iść - posmutniała
- Nie masz nic do gadania! Idziesz i koniec!
- No dobra dobra....
- Teraz masz tu do mnie przyjechać i razem pojedziemy ok?
- No nich ci będzie
- Pa!
- Baj!
Meg zadowolona z rozmowy szybko ogarnęła jeszcze kuchnie i poszła do swojej garderoby.
Nie mogła nic stworzyć, żaden zestaw się jej nie podobał. Po 15 min w drzwiach jej pokoju stanęła uszykowana już Geha.
- Niech zgadnę, ściągnęłaś bo nie wiesz w co się ubrać?
- No... wiesz.... ten... tego... tak
- Ok zaraz coś wybierzemy. Pogrzebała chwilę w szafie pokazała jej jeden zestaw
- Zdecydowanie NIE - pokiwała przecząco głową.
- Hmmm ...- zastanowiła się to może taki. Pokazała jej kolejny zestaw
- Jesteś genialna, ale wiesz że nie lubię korków - zrobiła smutną minkę
- Jeden wieczór wytrzymasz
- NIE
- TAK
- NIE
- TAK jak chcesz żebym szła to masz to ubrać.
- No dobra już dobra.
- Do toalety i się przebierać- klepnęła ją w tyłek
- Już.
10 minut póżniej z łazienki wyszła przebrana już Megan.
- I jak ? - zapytała
- Świetnie, a teraz choć już bo się spóżnimy
- Już ide, tylko torebkę znajdę, a ty w tym czasie idź do kuchni i zabierz sałatkę i czekaj przy drzwiach
- Ok
Dziewczyna szybko się ogarnęła i za chwilę razem z przyjaciółką wsiadały do samochodu.
Na miejsce dotarli bardzo szybko, zresztą co się dziwić Pegi i taki samochód to złe połączenie.
Nie ważne...
Szybko zapukały do drzwi posiadłości Anto i Leo, drzwi otworzył właściciel
- OO cześć jesteście pierwsze , zapraszam - przepuścił je w drzwiach
- Cześć dziewczyny ! - krzyknęła Anto
- Witaj kochana.... choć pomożemy ci w kuchni... mamy sałatkę.
- Okej chodźcie...
___________________________
Taka tam mała zapowiedź? Nie... Po prostu pierwsza część kolejnego rozdziału :)
Dodaję ją już dzisiaj , bo meczz :) Wierzymy w Orzełki? Ja mam nadzieje że coś strzelimy :)
HEHEHE
Komentujcie, pytajcie ... czekam :)
Pozdrowionka
wtorek, 12 listopada 2013
16." Miłość na odległość? "
Nie, Nie, Nie ! Nie wyjadę ! Tylko te słowa przelatywały w jej głowie odkąd się obudziła. W tamtym momencie wiedziała, że oszukuje siebie samą. Pragnęła tego wyjazdu, ale coś ją zatrzymywało. Marc? Przyjaciele? W pewnym sensie na pewno tak. Jednak najbardziej bała się stracić szanse reprezentowania tak świetnego klubu jakim jest Barcelona. Wiedziała że z Mo będzie mogła się kontaktować. W końcu od czego jest telefon czy skajpaj .Nie powie chciała tam jechać i to bardzo. Po prostu odciąć się od całego otoczenia i zniknąć raz na zawsze z stolicy Katalonii... Nie zrobi tego jednak. Pójdzie się pożegnać z Leitnerem i będzie dalej żyć z myślą, ze ma najlepszych przyjaciół, nie tylko tu na miejscu w Barcelonie, ale także w Dortmundzie. Szybko ubrała się i udała pod hotel Mo. Droga zajęła jej 10 minut ale jej się to strasznie dłużyło. Kiedy już tam dotarła zobaczyła Leitnera pakującego walizki do taksówki. Bez zastanowienie krzyknęła:
- GŁUUUUUUUUUUPKUUUUUUUUUUUUUUUU!
Dziwne było to, ze się odwrócił, ale teraz to się nie liczyło. Rzuciła się na niego i przytuliła tak jakby mieli się już więcej nie zobaczyć. Szepnęła : "Kocham cię przyjaciółko!" i zaczęła się smiać.
- Nie, wiesz co foch!- odrzekł udając obrażonego
- Ciemu!? - sepleniła
- Bo jestem facetem!
- Przepraszam - uśmiechnęła się tak, że każdy by jej wybaczył
- Wybaczam - uśmiechną się i dodał - Jedziesz ze mną na lotnisko?
- A muszę?
- Nie nie musisz ale ja wsiadam i jadę, bo zaraz się spóźnię!
- I oto mi chodzi - powiedziała pod nosem
- Mówię ci że ja już musze jechać .... ale jeśli chcesz lecieć ze mną to poczekam do następnego lotu.
- Ale ja chce, ale nie mogę! - zdenerwowała się
- Dobra nie będę już cię denerwował. Jedziesz?
- Tak
- To zapraszam- powiedział otwierając jej drzwi
***
Chwilę później wysiadali już z taksówki i kierowali się do wejścia.
- Naprawdę musisz lecieć ?- upewniała się Megan
- Tak niestety - zasmucił się - spotkamy się niedługa, a teraz już naprawdę muszę iść ...
- Na razie przyjacielu - uśmiechnęła się blado, przytuliła go najmocniej jak umiała i pocałowała w policzek. On nie był jej dłużny i odwdzięczył się tym samym.
- Muszę już iść - odezwał się po chwili
- Dobrze już cię nie zatrzymuje . Tylko pamiętaj zadzwoń jak dolecisz! - nakazała
- OkOk pamiętam! - uśmiechnął się i znikną za rozsuwanymi drzwiami.
***
Megan szybko otarła kilka łez, które spływały po jej policzku i udała się na postój taksówek.
- Proszę na Camp Nou - odezwała się do kierowcy
- Dobrze, już się robi!- uśmiechnął się
Podróż minęła dość szybko, bo nie było za dużo korków. Zapłaciła należne i udała się na trybunę.
Wiedziała że chłopacy mają trening. Chętnie sama by poćwiczyła, ale z powodu choroby trenera dziewczyn będzie musiała poczekać jeszcze około tydzień na rozpoczęcie pracy. Nie przeszkadzało jej to jak na razie, miała czas na psychiczne przygotowanie się do odpowiedzialności jaka będzie na niej ciążyć podczas meczy.
- Hey ! - krzyknęła tylko, wyciągnęła swojego smartphona i zaczęła robić zdjęcia. Uwielbiała ten telefon, dawał jej wszystko czego potrzebowała. Później sprawdziła Facebooka, Instagrama i Twittera, jednak dopiero na jednej z plotkarskich stron coś przykuło jej uwagę. Nie coś ale jeden artykuł :
Miłość na odległość?
Nowa gwiazda żeńskiej drużyny FC Barcelony, znana jako Meg, przed niecałą godziną została sfotografowana ze znanym zawodnikiem Borussi Dortmund Moritzem L. Czy możemy się spodziewać nowego związku pomiędzy wschodzącymi gwiazdami piłki nożnej? Tego dowiecie się tylko u nas ! Obserwujcie, a na pewno się dowiecie!
Artykuł ten wywołał uśmiech na twarzy samej zainteresowanej, a zarazem zniesmaczenie. Dodane były zdjęcia jak przytula piłkarza i parę samego Mo na lotnisku .
- Ej chłopaki! - chciała krzyknąć, ale oni stali dokładnie przed jej nosem. - hehe nie widziałam was ! Długo tu stoicie?
- Dopiero co przyszliśmy - odezwał się Messi
- To dobrze mam dla was dwie wiadomości!
- GADAJ!- krzyknęli chórem
- Ok . Pierwsza jest taka że razem z Leo i Anto organizujemy impreze i ma nikogo nie zabraknąć. Godzinę i date wyślemy Wam SMS-em , pasuje?
- Jeszcze się pytasz !? No pewnie że przyjedziemy ! - zapewnił Marc
- Ok a teraz słuchajcie.... - przeczytała im "artykuł"
- Hahahahahah - śmiali się
- Ale to nie prawda ?- upewniał się Bartra
- No pewnie że nie! - uśmiechnęła się.
- Ok to zbieramy się! Meg jedziemy na zakupy! - krzyknął jej przyjaciel
- Niech ci będzie ! Na razie chłopaki!
- PAAAAA - krzyknęła reszta
***
- Marcuśu! - uśmiechnęła się słodko - Nie jedźmy do domu tylko do centruuum prosszzze
- Ehhh niech stracę - westchnął i ruszył w kierunku "składnicy sklepów"
Dotarli na miejsce i rzucili się w wir zakupów . Megan zakupiła : szalik , jeansy , sukienkę (tę zieloną), i jeszcze jedną na imprezę, dorzuciła do tego szpilki, i jeszcze jedne klasyczne. Marc zakupił: buty ,koszulę, full capa i perfumy. Oboje byli zadowoleni z zakupów i szybko udali się do domu. Megan była już umówiona na skype z Mo. Wiedziała że szczęśliwie doleciał, bo dzwonił do niej, ale ona była tak zafascynowana ubraniami , że nie miała jak rozmawiać. Szybko wbiegła do domu, wyciągnęła i włączyła tableta , a sama ruszyła w stronę łazienki. Umyła się, i wykonała codzienny rytuał, włosów nie związywała tylko rozpuściła aby mokre końcówki schły szybciej. Zabrała jeszcze trykot meczowy, który kiedyś dostała od Marca, "narzuciła" na siebie jako piżamę i włączyła skype. Mo był już dostępny i od razu do niej zadzwonił
- Hej ! - krzyknął uradowany
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje, mimo że wyjechałeś dzisiaj-zrobiła smutna minkę
- Mi ciebie też. Pamiętaj niedługo masz mnie tu odwiedzić! - "pogroził" jej palcem
- Pamiętam, pamiętam..- uśmiechnęła się
- Pięknie się uśmiechasz
- Dziękuję, ale już mi to mówiłeś - stwierdziła i zaczęła się śmiać
- Z czego się śmiejesz?
- To nie wiesz kochanie że jesteśmy parą i utrzymujemy związek na odległość!?
- Co !? - zrobił minę z serii "Are you kidding me?"
- No tak poczekaj pączusiu zaraz ci wyślę artykuł - starała się to powiedzieć poważnie, ale mimowolnie się zaśmiała. Wysłała mu link do stronki plotkarskiej i spokojnie obserwowała jego miny. To było bezcenne . Nie mogła pohamować śmiechu, zresztą później on też
- A to nie wiedziałem - odezwał się kiedy już się opanował
- Ciekawee....hahahha- znów się zaśmiała
- Zmieńmy temat...
- OK to poczekaj pokażę ci co dzisiaj kupiłam...- wstała i przyszła obładowana pokaźnymi torbami.
Zaczęło się omawianie, przymierzanie, komentowanie. Świetnie się przy tym bawili, nie nudzili się wcale, wręcz przeciwnie mieli za mało czasu, żeby wszystko omówić, przedyskutować. Byli doskonałym uzupełnieniem siebie, ale nie jak kobieta i mężczyzna, ale raczej jako przyjaciel i przyjaciółka, brat i siostra....
________________________________________
Nie chce mi się rozpisywać, wieć powiem tylko tyle: rozdział pisany częściami w różnych dniach pozostawiam do waszej oceny . Komentujcie to naprawdę motywuje
i tak jak zawsze cytat :
Nie ma słów, aby opisać to, co robi. Jest na innym poziomie. Gra swój mecz, zdobywa jednego lub dwa gole i sprawia, że to, co robi, wydaje się proste. Fakt, że robi to, co robi rok po roku, oznacza, że jest najlepszy w historii.
*Ruud van Nistelrooy*
Szkoda że nie zagra :(
Niech szybko wraca do formy ! Zdrowia życzymy! <3<3<3
Jeszcze jeden cytat, myślę że bardziej znany
Zespół piłkarski jest jak fortepian. Potrzebujesz ośmiu ludzi, żeby go nieśli, i trzech, którzy potrafią grać.
Bill Shankly
- GŁUUUUUUUUUUPKUUUUUUUUUUUUUUUU!
Dziwne było to, ze się odwrócił, ale teraz to się nie liczyło. Rzuciła się na niego i przytuliła tak jakby mieli się już więcej nie zobaczyć. Szepnęła : "Kocham cię przyjaciółko!" i zaczęła się smiać.
- Nie, wiesz co foch!- odrzekł udając obrażonego
- Ciemu!? - sepleniła
- Bo jestem facetem!
- Przepraszam - uśmiechnęła się tak, że każdy by jej wybaczył
- Wybaczam - uśmiechną się i dodał - Jedziesz ze mną na lotnisko?
- A muszę?
- Nie nie musisz ale ja wsiadam i jadę, bo zaraz się spóźnię!
- I oto mi chodzi - powiedziała pod nosem
- Mówię ci że ja już musze jechać .... ale jeśli chcesz lecieć ze mną to poczekam do następnego lotu.
- Ale ja chce, ale nie mogę! - zdenerwowała się
- Dobra nie będę już cię denerwował. Jedziesz?
- Tak
- To zapraszam- powiedział otwierając jej drzwi
***
Chwilę później wysiadali już z taksówki i kierowali się do wejścia.
- Naprawdę musisz lecieć ?- upewniała się Megan
- Tak niestety - zasmucił się - spotkamy się niedługa, a teraz już naprawdę muszę iść ...
- Na razie przyjacielu - uśmiechnęła się blado, przytuliła go najmocniej jak umiała i pocałowała w policzek. On nie był jej dłużny i odwdzięczył się tym samym.
- Muszę już iść - odezwał się po chwili
- Dobrze już cię nie zatrzymuje . Tylko pamiętaj zadzwoń jak dolecisz! - nakazała
- OkOk pamiętam! - uśmiechnął się i znikną za rozsuwanymi drzwiami.
***
Megan szybko otarła kilka łez, które spływały po jej policzku i udała się na postój taksówek.
- Proszę na Camp Nou - odezwała się do kierowcy
- Dobrze, już się robi!- uśmiechnął się
Podróż minęła dość szybko, bo nie było za dużo korków. Zapłaciła należne i udała się na trybunę.
Wiedziała że chłopacy mają trening. Chętnie sama by poćwiczyła, ale z powodu choroby trenera dziewczyn będzie musiała poczekać jeszcze około tydzień na rozpoczęcie pracy. Nie przeszkadzało jej to jak na razie, miała czas na psychiczne przygotowanie się do odpowiedzialności jaka będzie na niej ciążyć podczas meczy.
- Hey ! - krzyknęła tylko, wyciągnęła swojego smartphona i zaczęła robić zdjęcia. Uwielbiała ten telefon, dawał jej wszystko czego potrzebowała. Później sprawdziła Facebooka, Instagrama i Twittera, jednak dopiero na jednej z plotkarskich stron coś przykuło jej uwagę. Nie coś ale jeden artykuł :
Miłość na odległość?
Nowa gwiazda żeńskiej drużyny FC Barcelony, znana jako Meg, przed niecałą godziną została sfotografowana ze znanym zawodnikiem Borussi Dortmund Moritzem L. Czy możemy się spodziewać nowego związku pomiędzy wschodzącymi gwiazdami piłki nożnej? Tego dowiecie się tylko u nas ! Obserwujcie, a na pewno się dowiecie!
Artykuł ten wywołał uśmiech na twarzy samej zainteresowanej, a zarazem zniesmaczenie. Dodane były zdjęcia jak przytula piłkarza i parę samego Mo na lotnisku .
- Ej chłopaki! - chciała krzyknąć, ale oni stali dokładnie przed jej nosem. - hehe nie widziałam was ! Długo tu stoicie?
- Dopiero co przyszliśmy - odezwał się Messi
- To dobrze mam dla was dwie wiadomości!
- GADAJ!- krzyknęli chórem
- Ok . Pierwsza jest taka że razem z Leo i Anto organizujemy impreze i ma nikogo nie zabraknąć. Godzinę i date wyślemy Wam SMS-em , pasuje?
- Jeszcze się pytasz !? No pewnie że przyjedziemy ! - zapewnił Marc
- Ok a teraz słuchajcie.... - przeczytała im "artykuł"
- Hahahahahah - śmiali się
- Ale to nie prawda ?- upewniał się Bartra
- No pewnie że nie! - uśmiechnęła się.
- Ok to zbieramy się! Meg jedziemy na zakupy! - krzyknął jej przyjaciel
- Niech ci będzie ! Na razie chłopaki!
- PAAAAA - krzyknęła reszta
***
- Marcuśu! - uśmiechnęła się słodko - Nie jedźmy do domu tylko do centruuum prosszzze
- Ehhh niech stracę - westchnął i ruszył w kierunku "składnicy sklepów"
Dotarli na miejsce i rzucili się w wir zakupów . Megan zakupiła : szalik , jeansy , sukienkę (tę zieloną), i jeszcze jedną na imprezę, dorzuciła do tego szpilki, i jeszcze jedne klasyczne. Marc zakupił: buty ,koszulę, full capa i perfumy. Oboje byli zadowoleni z zakupów i szybko udali się do domu. Megan była już umówiona na skype z Mo. Wiedziała że szczęśliwie doleciał, bo dzwonił do niej, ale ona była tak zafascynowana ubraniami , że nie miała jak rozmawiać. Szybko wbiegła do domu, wyciągnęła i włączyła tableta , a sama ruszyła w stronę łazienki. Umyła się, i wykonała codzienny rytuał, włosów nie związywała tylko rozpuściła aby mokre końcówki schły szybciej. Zabrała jeszcze trykot meczowy, który kiedyś dostała od Marca, "narzuciła" na siebie jako piżamę i włączyła skype. Mo był już dostępny i od razu do niej zadzwonił
- Hej ! - krzyknął uradowany
- Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakuje, mimo że wyjechałeś dzisiaj-zrobiła smutna minkę
- Mi ciebie też. Pamiętaj niedługo masz mnie tu odwiedzić! - "pogroził" jej palcem
- Pamiętam, pamiętam..- uśmiechnęła się
- Pięknie się uśmiechasz
- Dziękuję, ale już mi to mówiłeś - stwierdziła i zaczęła się śmiać
- Z czego się śmiejesz?
- To nie wiesz kochanie że jesteśmy parą i utrzymujemy związek na odległość!?
- Co !? - zrobił minę z serii "Are you kidding me?"
- No tak poczekaj pączusiu zaraz ci wyślę artykuł - starała się to powiedzieć poważnie, ale mimowolnie się zaśmiała. Wysłała mu link do stronki plotkarskiej i spokojnie obserwowała jego miny. To było bezcenne . Nie mogła pohamować śmiechu, zresztą później on też
- A to nie wiedziałem - odezwał się kiedy już się opanował
- Ciekawee....hahahha- znów się zaśmiała
- Zmieńmy temat...
- OK to poczekaj pokażę ci co dzisiaj kupiłam...- wstała i przyszła obładowana pokaźnymi torbami.
Zaczęło się omawianie, przymierzanie, komentowanie. Świetnie się przy tym bawili, nie nudzili się wcale, wręcz przeciwnie mieli za mało czasu, żeby wszystko omówić, przedyskutować. Byli doskonałym uzupełnieniem siebie, ale nie jak kobieta i mężczyzna, ale raczej jako przyjaciel i przyjaciółka, brat i siostra....
________________________________________
Nie chce mi się rozpisywać, wieć powiem tylko tyle: rozdział pisany częściami w różnych dniach pozostawiam do waszej oceny . Komentujcie to naprawdę motywuje
i tak jak zawsze cytat :
Nie ma słów, aby opisać to, co robi. Jest na innym poziomie. Gra swój mecz, zdobywa jednego lub dwa gole i sprawia, że to, co robi, wydaje się proste. Fakt, że robi to, co robi rok po roku, oznacza, że jest najlepszy w historii.
*Ruud van Nistelrooy*
Szkoda że nie zagra :(
Niech szybko wraca do formy ! Zdrowia życzymy! <3<3<3
Jeszcze jeden cytat, myślę że bardziej znany
Zespół piłkarski jest jak fortepian. Potrzebujesz ośmiu ludzi, żeby go nieśli, i trzech, którzy potrafią grać.
Bill Shankly
wtorek, 5 listopada 2013
15," JESTEM! Chce ktoś kakao !?"
Meg nie udała się jednak do domu. Postanowiła jeszcze odwiedzić Santosa. Mieszkał on, jak się okazało w bardzo miłej okolicy na obrzeżach Barcelony. Szybko zaparkowała samochód i udała się w stronę drzwi wejściowych. Zadzwoniła raz, drugi i nic. Przez myśl przeleciało jej, że może być otwarte. Położyła rękę na klamkę i już miała nacisnąć, kiedy drzwi się otworzyły , a jej oczom ukazał się Johna. Mówiła tak na niego bo pasowało jej to bardziej niż inne określenia typu Dos czy Jonan, jak to zwykł nazywać go Marc.
- Hej Megan!
- Cześć!
- Proszę wejdź! Co cię do mnie sprowadza?
- Razem z Leo i Anto organizujemy imprezę. Przyjdziesz?
- Hmm... no nie wiem
- Będzie Ghea... - przeciągnęła imię i uśmiechnęła się słodko
- To może przyjdę...
- Ok to widzimy się na imprezie! Teraz ja już muszę niestety iść, Marc i Mo czekają .
- Dobrze, to .. do zobaczenia - uśmiechnął się
Miała już wychodzić, ale jednak się wróciła.
-AAA.. zapomniałabym adres i godzinę przyślę ci SMS-em
- Ok nie ma spawy!
- To papa
-Pa.
Szybko wsiadła do samochodu i ruszyła w stronę jej tymczasowego mieszkania. Kilka chwil póżniej była już na miejscu. Weszła do domu ściągnęła buty i poszła przygotować kakao. Krzyknęła:
- JESTEM! Chce ktoś kakao!?
- JA ! - odkrzyknął Marc, nie wychodząc z salonu
- Jakoś mnie to nie dziwi- uśmiechnęła się pod nosem i dodała głośniej - A ty Mo?
- Nie! Ja poproszę herbatkę!
Zastanawiała się chwilę co oni robią w tym salonie, ale za chwilę jej myśli przerwał krzyk Mo:
-GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL! - no tak mogła się domyślić.
Szybko skończyła przygotowywać napoje:
- Hej Megan!
- Cześć!
- Proszę wejdź! Co cię do mnie sprowadza?
- Razem z Leo i Anto organizujemy imprezę. Przyjdziesz?
- Hmm... no nie wiem
- Będzie Ghea... - przeciągnęła imię i uśmiechnęła się słodko
- To może przyjdę...
- Ok to widzimy się na imprezie! Teraz ja już muszę niestety iść, Marc i Mo czekają .
- Dobrze, to .. do zobaczenia - uśmiechnął się
Miała już wychodzić, ale jednak się wróciła.
-AAA.. zapomniałabym adres i godzinę przyślę ci SMS-em
- Ok nie ma spawy!
- To papa
-Pa.
Szybko wsiadła do samochodu i ruszyła w stronę jej tymczasowego mieszkania. Kilka chwil póżniej była już na miejscu. Weszła do domu ściągnęła buty i poszła przygotować kakao. Krzyknęła:
- JESTEM! Chce ktoś kakao!?
- JA ! - odkrzyknął Marc, nie wychodząc z salonu
- Jakoś mnie to nie dziwi- uśmiechnęła się pod nosem i dodała głośniej - A ty Mo?
- Nie! Ja poproszę herbatkę!
Zastanawiała się chwilę co oni robią w tym salonie, ale za chwilę jej myśli przerwał krzyk Mo:
-GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL! - no tak mogła się domyślić.
Szybko skończyła przygotowywać napoje:
i ruszyła w stronę tymczasowego 'pokoju zabaw'.
- Hej! Oto wasze napoje . -powiedziała stawiając na stoliku kubki.
- Cześć dziękujemy - odrzekli chórem
- Mo pójdziemy pogadać? Chciałeś mi coś powiedzieć
- Okej to chodźmy na górę. - uśmiechnął się
- Nie chce mi się iść. - narzekała
- To cię zaniosę!
Nim zdążyła coś powiedzieć już 'wisiała' przewieszona przez ramię Moritza.
- Głupek! - krzyknęła
- Ale twój! - wyszczerzył się - już jesteśmy na miejscu milejdi - ukłonił się
- Hahaha śmieszne !
- Wieem
- To był sarkazm
- A co to ?
- Nie wiem
-hahahhaha - wybuchli niepochamowanym śmiechem
Kiedy już się uspokoili usiedli na łóżku i zaczęli rozmawiać
- To co chciałeś mi powiedzieć?
- Emm,... no... ten,... bo.... wiesz...
- Mów - niecierpliwiła się
- Jest taka sprawa.- powiedział powoli i nabrał powietrza- Jesteśdlamniestrasznieważnaalejakoprzyjaciółkaichciałbymabyśwyjechałarazemzemnądodortmundu.-powiedział na jednym oddechu
- Teraz to samo ale powoli. - uśmiechnęła się
- Jes -teś dla mnie stra- sznie...
- Mów normalnie- zdenerwowała się
- Jesteś dla mnie strasznie ważna, jako przyjaciółka oczywiście i chciałbym, abyś wyjechała ze mną do Dortmundu.
- Ja.. ja nie wiem co powiedzieć. Ty nie możesz mnie o to prosić ! - zdenerwowała się - Ja mam tu przyjaciół, pracę i pasję! Według ciebie mam to tak po prostu zostawić i wyjechać!?
- Nie denerwuj się ja po prostu chciałem Cię mieć blisko siebie, jeśli się nie zgodzisz nie wyrządzisz mi przykrości bo byłem przygotowany na taką ewentualność. Jutro o 11 wyjeżdżam, jeśli chcesz to przyjdź i pojedź ze mną jeśli nie to proszę cię chociaż o krótkie pożegnanie.- powiedział i wyszedł z pokoju. Megan została sama. Nie wiedziała co począć. Z jednej strony przyjaciele, piłka i Bartra, a z drugiej była by z dala od NIEGO. Tak teraz chyba pora to wyjaśnić. Megan w przeszłości tkwiła w toksycznym związku. Jej partner okazał się alkoholikiem, który ją bił. Oparcie znalazła w ramionach Marca. Dnia, którego wprowadziła się do Bartry uciekła Kamilowi (tak się nazywał) i chciała się ukryć w domu rodzinnym. Jednak kiedy tylko tam weszła jej WŁASNY, RODZONY ojciec wygonił ją, pobił , żeby tego było mało powiedział Kamilowi gdzie jest. Jej jednak udało się uciec. Postanowiła że ukryje się w tym domu, w którym aktualnie jest. Wiedział że tu jej nikt nie skrzywdzi. Dlatego też postanowiła się zastanowić nad propozycją Mo. Wizja bycia tak daleko , była czymś czego pragnęła, ale teraz miała przyjaciół. Czy w Dortmundzie zawarłaby nowe znajomości? Czy znalazłaby przyjaciół? Czy może lepiej zostać tu na miejscu? Te i wiele innych pytań błądziły po jej głowie przez dobre kilka godzin. W końcu około czwartej nad ranem zasnęła....
***********************************************************************
Niektórzy uważają, że piłka nożna jest kwestią życia lub śmierci. Jestem rozczarowany takim podejściem. Zapewniam, że jest czymś znacznie ważniejszym.
Bill Shankly
_________________-
Wiem, że taki nijaki ale w większej części pisałam go na angielskim . Hehe wtedy do głowy przychodzą mi pomysły :) Oceniajcie i dobrze i źle Mówcie co wam się podoba a co powinnam zmienić to naprawdę wiele dla mnie znaczy.
Mówiąc jeszcze chwilę o rozdziale to w początkowej wersji nie miało być wizyty u Dos Santosa, ale ze względu na to, że dzisiaj przeszedł operację dodałam wzmiankę o nim:
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia! :*:*:*
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE ,
TO NAPRAWDĘ WIELE ZNACZY !
Subskrybuj:
Posty (Atom)