środa, 28 sierpnia 2013

6." Nawet mam strój!"

Rano obudziła się w świetnym humorze. Od razu wstała ubrała się :
i zeszła do kuchni. Tam jak się mogła domyślić spotkała Shak, która właśnie przygotowywała śniadanie. Przywitała się z nią całusem w policzek i słodkim:
- Hey kochana, jak się spało?
- A bardzo dobrze - nie ukrywając zachowanie Meg zdziwiło bardzo Shakirę. Ta opryskliwa dziewczyna, przez jedną noc zmieniła się w miłą dziewczynkę. Choć nie chciała tego jeszcze przesądzać. Postanowiła, że poczeka na relacje między nią a Gerim, który właśnie wchodził do kuchni. Udało się,zwróciła się do niego:
- Cześć Gerard, jak się spało?
- Cz... cześć. Dobrze - odparł dziwiąc się.
- Chciałabym Was przeprosić za moje zachowanie... Ja... ja naprawdę taka nie jestem... Nie znacie mnie... Ja kocham piłkę nożną... iiii... to z nią wiąże przyszłość... Wy tego nie wiedzieliście, bo nie chciałam, żeby ktokolwiek z mojego otocznia miał mnie za jakąś tam dziwaczkę. Wolałam być pyskata, ale tak naprawdę ja.. ja was wszystkich kocham i naprawdę przepraszam za moje zachowanie... Teraz wiem że będę już prawdziwa.. Będę tą Meg, którą znała tylko moja rodzina, i tą która jest prawdziwa.. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję.
 
***

Gerarda i Shakirę zatkało nie wiedzieli co powiedzieć. Nie spodziewali się takiego wyzwania, co dopiero z ust Megan. Tej dziewczyny, o której wszyscy źle mówili.  Nie był ich stać na nic więcej jak tylko na przytulasa i wyszeptanie: Pomożemy ci w znalezieniu prawdziwej Megan. Mimo, że tego nie wiedzieli te słowa dodały jej otuchy. Wiedział, że ma na kogo liczyć, teraz tylko przekonać Gerarda i trenera do jej pomysłu na dzień.

***
 
Na początku postanowiła udać się do trenera i z nim porozmawiać. Nie mówiła współlokatorom, gdzie idzie. Po prostu powiedziała, że ma coś do załatwienia.  Zapukała do jego gabinetu i po usłyszeniu : Proszę! Weszła pewnym krokiem i od razu starała się przejść do celu swojej rozmowy.
- Dzień dobry!
- Ach witaj Megan. Co Cię do mnie sprowadza?
- Nie będę owijać w bawełnę. Wiem, że myśli Pan o mnie jako o opryskliwej, zapatrzonej w siebie niedojrzałej dziewczynce, ale ja taka nie jestem. To tylko zasłona dla świata. Naprawdę kocham piłę nożną i tu jest prośba do Pana....
- Jejciu Meg nie wiedziałem, mam nadzieję, ze Ci mogę pomóc.
- Tak jak mówiłam, mam prośbę. Chciałabym grać w damskiej drużynie piłki nożnej, ale dawno nie trenowałam. I tu prośba mogłabym dzisiaj być na treningu Barcy. Od razu mówię że może mnie Pan traktować jak chłopaków.
- No nie wiem, no ale mówisz że to dla Ciebie ważne...
- Najważniejsze!
- To zgadzam się. Tylko nie mów na razie nic chłopakom, zrobimy im niespodziankę.
- Na pewno nic nie powiem! Jejciu jak się cieszę! Nawet mam tu strój! Dziękuję Panu!
- Staw się w moim gabinecie  o 12:45. Trening zaczyna się o 13:00 A ja mam do ciebie jeszcze jedną sprawę.
- Dobrze na pewno będę! Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
 
***
 
Już o 12:40 była na miejscu. Nie chciała się natknąć na żadnego z piłkarzy. Od razu skierowała się do gabinetu trenera:
- Dzień dobry!
- Och już jesteś. Słuchaj ja teraz wyjdę a ty spokojnie możesz się przebrać w mojej prywatnej toalecie. Ja powinienem być tu za pięć minut. Zdążysz?
- Oczywiście. - Trener wyszedł a ona ruszyła do toalety i szybko się przebrała:
 
 
Kiedy wiązała buta wszedł trener:
- Jejciu mogłem się tego spodziewać?
- Ale o co chodzi?
- Nie wiem jak chłopaki się skupią gdy cię zobaczą.
- Będą musie bo jak nie to kopa w dupe i tyle.
- Jednak coś ze starej Meg zostało.
- Nie to tak po prostu niech się boją. Na razie o mojej zmianie wie tylko Pique i Shak. Oni nie są tego świadomi... dowiedzą się po treningu.
- To dobrze.
 
-Miejmy taką nadzieję. Idziemy?
- A tak słuchaj wszyscy są już na murawie i czekają. Mam propozycje. Ja im powiem że mam niespodziankę i dopiero jak machnę ręką to ty wejdziesz , ok?
- Tak, mi pasuję.
 
Ruszyli w stronę murawy.
 
 
***
 
Piłkarze czekali na trenera, mając przy tym niezły ubaw. Dopiero on go przerwał:
- Witam!
- Dobry wieczór !- odezwał się Alexis
- Piłeś coś?-zwrócił się do niego trener
- Nie, a ach dzień dobry!
- Tak lepiej!
-  To dobrze...
- Za to biegasz 5 kółeczek więcej! I bez narzekania!
- Dobrze!
- Teraz przejdźmy do sedna, na dzisiejszym treningu będziemy mieć gościa
- Kogo? - zapytali chórem
- Za chwilę, zobaczycie, ale musicie mi obiecać, że będziecie zachowywać się normalnie i nie będziecie zwracać na tę osobę uwagi, ona będzie po prostu z Wami ćwiczyć.
- Niech już trener gada kto to bo nie wytrzymamy- wykrzyczał Marc
- Już już możesz podejść!- wykrzyknął do Meg
Ona wzięła głęboki wdech i z podniesioną głową weszła powoli na murawę. Miny chłopaków były bezcenne.
- Alee.....
 
 
___________________________
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu. Bo mi jako tako się podoba. Ale opinie pozostawiam Wam
 


wtorek, 27 sierpnia 2013

5." Pora zmienić swoje życie!..."

Droga do domu Gerarda i Shak zajęła im zaledwie 10 minut. W tym czasie nie odezwali się do siebie ani jednym słowem, lecz panująca cisza nie była wcale krępująca. Meg szybko wyszła z samochodu i pobiegła przywitać się z Shakirą, która stała już przed drzwiami ubrana w bardzo ładny zestawik:


- Hey, powiem prosto z mostu ... potrzebuję noclegu na kilka dni. Mogłabym zostać u Was?
- No pewnie kochana, a co z Marc'em ?
- Można powiedzieć, że się posprzeczaliśmy.
- Ok nie wnikam, a teraz zapraszam na obiad.
- Już idziemy, bo wiesz Geruś bardzo się spieszył żeby się nie spóźnić.
- Hahahaha - Shakira wybuchła  niepochamowanym śmiechem
- Ładnie to tak się ze mnie nabijać - wtrącił oburzony Pique
- Oj kochanie nie gniewaj się.
Na obiad zamówiony był pyszny kurczak po prowansalsku i truskawkowe tiramisu z najlepszej restauracji w mieście. Zjedliśmy, Shak pokazał mi mój tymczasowy pokój i w końcu mogłam zostać sama. Wzięłam pół godzinną kąpiel, ubrałam piżamkę, która znalazłam w ciuchach, tych co Geri odebrał już od Marc'a.

 
Teraz miała czas na przemyślenia  w rytm jej ulubionej piosenki na złe dni.
 
" Pora zmienić swoje życie! Pokaże swoje prawdziwe JA! Nie mogę tego dalej ukrywać! Jutro idę na trening chłopaków, zabieram ze sobą strój do nogi i spytam się trenera czy mogę poćwiczyć z nimi. Nie ma bata! Musze zacząć żyć własnym życiem! Nie będę patrzeć na reakcje innych. Ich zdanie mnie nie obchodzi. Kocham piłkę nożną i nie mogę dalej zgrywać oburzonej na cały świat dziewczyny. Chcę mieć chłopak. Kochać go i spełniać moje największe marzenia. Teraz tylko to się liczy...."
 
Tak myślała do póki nie odpłynęła do krainy Morfeusza. Przyśniła jej się największa pasja i ukochany jej życia, ale wtedy nie wiedziała jeszcze, kim on jest.
 
_______________________
 
Bardzo się dziwię, że właśnie dzisiaj napisałam ten rozdział, ale można powiedzieć, że coś mnie tchnęło. Mam nadzieje że Wam się choć troszkę spodoba. I pamiętajcie liczę na komentarze. Jeśli będzie ich 10 - najlepiej nie z anonima to jutro dodam kolejną część,  a jak nie to poczekacie dłużej :)
 

piątek, 23 sierpnia 2013

4. "... mogą mnie mieć za miłą, kochającą piłkę dziewczynę! ..."

Nie musiała długo czekać na chłopaków. Przebranie się i wyjście ze stadionu zajęło im 15 minut. Ona w tym czasie spacerowała i rozmyślała nad swoim życiem.

" Dlaczego akurat ja? Czemu? Co ja zrobiłam? Może powinnam przestać zgrywać twardą i oburzoną na cały świat dziewczynę... hmmm ... nie to by było bez sensu! Nie mogą mnie mieć za miłą, kochającą piłkę dziewczynę! Co to to nie! Jest jeszcze jeden problem ... Marc.... Nie wiem nie chce go przepraszać.... Po prostu powiedziałam to co wszyscy myślą. Nie zrobię tego ! Gerard i Shak na pewno mnie przenocują, aa a później znajdę sobie jakieś mieszkanie! Niech oni już tu przyjdą chcę mieć tę rozmowę za sobą...."

Megan biła się z myślami na temat tego co powinna zrobić, jak się zachować przy Marc'u . Jednak jej rozmyślenia przerwał krzyk. Odwróciła się i zauważyła Pique i Alexisa, którzy się można powiedzieć przyjacielsko bili. Po prostu robili to co zawsze. Jednym słowem IDIOCI, ale za to właśnie ich kocha ,choć im tego nie okazuje. Podeszła do nich i walnęła prosto z mostu:
- Pique potrzebuję miejsca do przenocowania mogę się u ciebie zatrzymać!? - nie było to powiedziane za miło, ale każdy był już do tego przyzwyczajony
- Na długo?
- Dopóki nie znajdę mieszkania
- A Marc?
- Powiedziałam mu to co wszyscy o nim myślą i wyrzucił mnie z domu. Pewnie zabawia się już z jakąś laską.
-  Ok, tylko spytam Shakirę.
- Ok poczekam, Tylko jeszcze pytanie , jak Shak się zgodzi pojechałbyś po moje obrania do Marc'a/
-Najpierw niech się zgodzi!
-  O to już się nie martw, znam ją.
- To pojedźmy do niej i się przekonajmy.
- Już tylko buta zawiążę.
- Szybko, bo się wkurzy że na obiad się spóźniłem
- Już już idę.
I tak ruszyli w stronę domu Gerarda.

______________________________
Zacznijmy od tego. Rozdział jest krótki, bo nie było za bardzo czasu na pisanie i w pewnym sensie weny. Po drugie chciałabym go zadedykować Dominice, tak na pocieszenie po stracie kasy :)  love you :)
Musicie poczekać później się rozkręcę początki zawsze są trudne. I tak jak zawszę proszę o komentarze :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

3. " Wolę tą..."

Megan ubłagała jednak Marca, żeby pozwolił się jej przebrać. Wybrała ten zestaw:

Nie chciała się stroić, w końcu znała chłopaków, a oni ją. Wiedzieli jaki ma styl. Na przebranie się wystarczyło jej 5 min. Co dla Marca była zbawieniem, bo za 20 min miał być na stadionie. Szybko wpakowali się do auta i ruszyli.
- Pięknie postąpiłaś z tą dziewczynką - Marc przerwał panującą ciszę.
- Po prostu była taka słodka, a jej mama z tego co zauważyłam nie przepada za piłką.
- Też tak myślę, ale nie wiedziałem, że ty możesz TAKA być. Nasza królowa lodu ma jednak uczucia.
- Zapomnijmy o tym!
- NIE! Osobiście wolę tą miłą Pegi. Ta twarda bez skrupułów nie podoba mi się.
- Trudno, nie zmienię się dla jakiegoś wielkiego piłkarzyka!
- Coś ty powiedziała!?
- Że jesteś niczego wartym piłkarzykiem, który chce wszystkich rozstawiać po kątach!
- Teraz przegięłaś, nie chcę cię więcej widzieć, nie wracaj do mnie. Nie masz po co - otworzyła drzwi i wyszła. Od razu udała się na murawę, gdzie spotkała resztę drużyny. Chłopcy ucieszyli się widząc Meg, bo mimo tego, że miała taki ,a nie inny charakter  kochali ja i traktowali jak siostrę.
- Hey Meguś - przywitał ja przytulasem Fabregas.
- Hey, Mam pytanie, Czemu oni się gonią? - wskazała  na Pique uciekającego przed Messim.
- O...  nasza Meg przyszła - krzykną z oddali Alexis
- Hey... Wracając do mojego pytania ?
- Piquś zabrał Leosiowi telefon i chce przeczytać jego wiadomości.
- Ahhhaaaa .... rozummiem
- Dobra , do roboty chłopaki. 15 okrążeni! - wydarł się trener
- Już...- odkrzyknęli bez entuzjazmu
- Witaj Megan.
- Dzień dobry.
- Co u ciebie?
- A wie Pan , właśnie pokłóciłam się z Marc'iem, wywalił mnie z domu, a tak to życie usłane różami.
- Rozumiem, że szukasz mieszkania?
- Tak, ale to nie powinno Pana obchodzić! Pójdę już
- I wróciła stara Megan. Idź!
Nic nie odpowiedziała. Wzięła leżącą obok piłkę i udała się na trybuny. Trening trwał kilka godzin, a ona siedziała tam sama jak palec. Nie miała już za bardzo co robić. Wysłała SMS-a do Pique:
 
*Przekaż innym, że poszłam się przejść wokół stadionu. Czekam przed wejściem za 15 min.Musimy porozmawiać. Meg :)*
 
Jak napisała tak zrobiła. Wyciągnęła słuchawki włączyła ulubioną piosenkę. To ona pozwalała jej się odstresować i dawała jej kopa do dalszego działania.
 
 
____________________________________
 
Rozdział dedykuję Tysii, to ona zmotywowała mnie do napisania go. Pamiętajcie czytacie proszę zostawcie komentarz, nie ważne czy pozytywny czy negatywny one naprawdę motywują do dalszej pracy.
 
 

środa, 21 sierpnia 2013

2. "Dziękuję, dziękuję..."

Czasu na ubranie nie potrzebowała dużo. Zajęło mu to zaledwie pięć minut. Wybrał odpowiedni zestaw na dzisiejszy dzień :
i ruszył schodami do salonu. Jakież było jego zdziwienie kiedy ujrzał tam dwie nieznane mu do tej pory osoby, a raczej matkę z dzieckiem.
- Marc, to jest Maja, twoja fanka - oznajmiła Pegi z dziwnym jak na nią spokojem.
- Cześć jestem Marc Bartra, ale to chyba już wiesz- uśmiechnął się lekko i podał jej ręke.
- Hey- powiedziała nieśmiało.
- Majka zaczepiła mnie mówiąc, że chciała by mieć taką bluzę jak moja, a raczej twoja - zaśmiała się
-  Przepraszam, ale musze na chwilę udać się do drugiego pokoju, zaraz wrócę! powiedział przyjacielsko Marc
- Wariat - szepnęła pod nosem Meg.
- Dobźe  ćekamy- nie wiadomo czemu ale Majka zaczęła seplenić.
Nie zajęło mu to długo. Praktycznie wbiegł i zbiegł, taszcząc ze sobą wielką torbę. Jak już stanął przy kanapie zwrócił się do dziewczynki:
- To teraz Majka choć tu do mnie. - Gdy już podeszła mówił dalej- Jesteś śliczną, małą dziewczynką, która kocha FC Barcelonę i wie kim jestem. Tak?
- Tak
- Dlatego tez dostaniesz ode mnie mały prezent
- Jaki? Jaki?
- Majka uspokój się !- skarciła ją mama
- Nic się nie stało - uśmiechnął się - To tak po pierwsze bluza taką jaką ma na sobie Pegi  tylko w wersji dla dziewczynki. Po drugie piłka z podpisami całej drużyny. Po trzecie szalik i jeszcze jedno...
- Myślę , że już wystarczy - przerwała mu Pani Eliza, bo tak miała na imię mama Majki
- Ale  to ostatnie jest najfajniejsze, a ja nie mam co z tym zrobić. - zrobił smutną minkę wyciągając przed siebie trzy bilety na mecz FCB - REAL z wejściówkami do szatni i na murawę.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa......- krzyczała Majka
- Uspokój się, nie możemy tego przyjąć.
- Niech Pani nic nie mówi, nie przyjmuję odmowy! - powiedział stanowczo Marc
- Ale te bilety są strasznie drogi, nie może Pan ich tak po prostu nam dać!
- Proszę Pani ja takich rzeczy mogę mieć na pęczki, a uśmiech Majki to doskonałe wynagrodzenie!
- No nie wiem...
- Niech już Pani nie wymyśla tylko pomyśli nad tym w co się ubierze na mecz - uśmiechnął się
- Dobrze, ale niestety musimy już iść za chwilę mamy wizytę u Lekarza. Majka zbieraj się!
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - rzuciła się jeszcze raz na szyję Marcowi i podbiegła do mamy
- To widzimy się na meczu , Tak?
- Oczywiście!
- To już niedługo się zobaczymy, a teraz chodźcie  odprowadzę  Was do bramki.- rzekła Meg
- Pa pa Marc
- Pa Maju - na odchodne dał jej jeszcze całuska w czoło.
Dopiero, gdy zniknęli za rogiem ulicy  Meg postanowiła wrócić do domu. Postanowiła, że zje jakieś porządne śniadanko i obejrzy jakiś film przygodowy. Jednak jej plany zepsuł Marc, który właśnie szykował się do wyjścia:
- Już wychodzisz?
- Tak za pół godziny mam trening.
- OK
-  Może chcesz pójść tam ze mną?
-  Nie  wiem jestem jakaś nieogarnięta , spójrz jak ja wyglądam.
- Nie jest tak źle, chodź humor Ci się poprawi.
- No dobrze już idę.

__________________________________________

Przepraszam Was za to coś powyżej, ale nie wiem jak dojść do pewnego momentu. Mam pomysł na to opowiadanie, ale nie wiem jak to za bardzo rozwinąć. Mniejsza z tym coś się wymyśli.
Jeśli już tu jesteś i to czytasz proszę zostaw komentarz. Mnie to naprawdę motywuje do dalszej pracy :)

______________
Wczoraj pojawiła się zakładka SPAM, w której możecie mnie informować o Waszych blogach ( choć można to tez robić w komentarzach) i nowych rozdziałach <3<3<3

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

1. "Poczekajcie!"


Rano  wstała dość wcześnie. Nie chciała budzić Marca, więc po cichu wyszła z pokoju. Narzuciła na plecy bluzę swojego przyjaciela i jak co rano poszła pobiegać. Udała się w  stronę pobliskiego parku. Bieganie w spokoju nie było jej jednak dane. Na ulicy zaczepiła ją jakaś 5 letnia dziewczynka.
-Pśeplaśa, skąd ma Pani taką pięekną bluze. Ja chće taką mamusssiu!
-Przepraszam Panią bardzo za córkę - odezwała się kobieta, która właśnie podbiegła do małej dziewczynki. Złapała ją za rękę i chciała odejść.
Wtedy jednak ukazała się ta lepsza strona Meg.

- Poczekajcie! Jak masz na imię?- zwróciła się do dziewczynki.
- Maja
- Maju, lubisz FC Barcelonę? - ona kiwnęła głową - Znasz może takiego piłkarza jak Marc Bartra?
- Znam z telewizji.
- A chciałabyś go poznać na żywo?
- No pewnie, że tiak.
- To spytaj się mamusi, czy macie chwilkę czasu i możecie iść ze mną.
- Mamooo?
- Dobrze, mamy pół godzinki, ale później do Lekarza!- pogroziła małej palcem.
- To ruszajmy! - krzyknęła wesoła Majka.

Megan prowadziła ich w stronę domu, a raczej willi  Marca.
Dotarli tam w pięć minut, cały czas rozmawiając o FCB.
Meg otworzyła im drzwi i poprosiła, aby poczekały i nie przejmowały się krzykami jakie mogą usłyszeć za chwilę.
Sama poszła na górę, by obudzić przyjaciela.
Podeszła do łóżka Marca i nie wiedząc czemu się uśmiechnęła. Ten widok ją rozczulał. Nie miała jednak zamiaru budzić go jakimś zwykłym wstawaj. Wolała to zrobić w bardziej bolesny sposób. Bez jakichkolwiek  odczuć podeszła do jego łóżka, nachyliła się i wrzasnęła:
- Policja! Na ziemię!
Marc zerwał się jak poparzony i już chwilę później leżał na ziemi z rękami na głowie.
Meg nie wytrzymała i wybuchła niekontrolowanym śmiechem. On chciała coś powiedzieć, lecz ona mu na to nie pozwoliła.
- Gdy już raczyłeś się obudzić, ubierz się i szybko zejdź na dół, tylko nie krzycz i nie schodź bez koszulki- zastrzegła

---------------------------------------------------------------------------------------------------
I mamy pierwszą część. Mam nadzieję, że się spodoba :P
Proszę Was zostawcie komentarz, to na pewno zmotywuje mnie do dalszej pracy.
Jeszcze jedna sprawa. Jeśli lubicie FCB polubcie fanpage, na którym jestem adminką:
https://www.facebook.com/pages/Barca-na-zawsze-Barca-do-ko%C5%84ca-Barca-zwyci%C4%99zca-Barca-pogromca/514760995262405

Z góry wielkie dzięki.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Prolog


Był kolejny spokojny i jak zwykle gorący dzień w Barcelonie. Ona jednak nie była szczęśliwa, tak jak zawsze. Tylko On mógł jej teraz pomóc. Dlatego też  ruszyła w stronę jego willi. Było już dość późno, ale ona nie zważała na czas i swój strój, wiedziała, że do niego może przyjść kiedy tylko chce. Więc bez wahania zapukała do drzwi i od razu usłyszała głośne:
- Proszę!
- Mógłbyś wyjść na dwór? > powiedziała próbując powstrzymać łzy.
- Meg, to ty? Już idę! Jeju co się stało!?
- On, on....On się do mnie przystawiał... Ja już tak nie mogę!
- Cii.. nie płacz ... Możessz zostać  tutaj ile tylko chcesz.
- Naprawdę!? Ja.. Ja.. nie chcę się narzucać.
- Ty już nic nie mów tylko idź się położyć. Wiesz gdzie?
- Tak- odchodząc odwróciła się- iii .. Dziękuję.
Tak oto zaczęło się jej inne życie, może lepsze życie.
 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
 
 
Prolog jest króciutki, lecz kolejne części powinny być dłuższe :P
Jeśli już tu jesteś proszę zostaw komentarz, chciałabym wiedzieć czy się podoba/

środa, 7 sierpnia 2013

Bohaterowie

 
 
Megan Janiec.19-letnia, dla otoczenia niedojrzała, niemiła i bardzo pewna siebie osoba.
Jej największą pasją jest piłka nożna. To dzięki niej odstresowuje się i pokazuje swoje prawdziwe ja, które zna tylko ona.
Czy dzięki nowej znajomości otworzy się na świat i pozna miłość swojego życia?
 
 
 
Mario Goetze. 21-letni piłkarz Borussii Dortmund. Imprezowicz, wariat, jednak z drugiej strony bardzo czuły, miły i zakochany po uszy w swojej jedynej miłości - Piłce Nożnej. Nie zapominając oczywiście o jego najlepszym przyjacielu - Marco Reusie.
Pewien niesamowity mecz zmieni jego życie o 180 stopni.
Ale czy to się uda?
 
 
 
Marco Reus. Najlepszy przyjaciel Mario. Pozytywnie zakręcony człowiek, po uszy zakochany
w Nikoli Bender.
 
 
 
 
Marc Bartra. Najlepszy przyjaciel Megan ( Pegi, ale tylko on może ją tak nazywać)
Piłkarz FC Barcelony.
Mimo ciężkiego charakteru jego przyjaciółki zaczyna ich łączyć uczucie,
lecz czy to przetrwa?
 
 
Występują też:
- Piłkarze FC Barcelony,
- Piłkarze BVB,
- i inni

To mamy bohaterów :|) Prolog najprawdopodobniej w południe. Mam nadzieje, że się spodoba.
 
 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Hey

 
Mam na imię Paulina, ale mówcie mi Kaii.
Nie wiem czemu zaczęłam pisać tego bloga, wyszło to tak spontanicznie.
Moje opowiadanie łączy ze sobą moje dwa ukochane światy FC BARCELONĘ i BORUSSIĘ DORTMUND.
Czytałam wiele opowiadań innych osób, więc jeśli będzie coś podobnego mówcie mi. Ja postaram się to zmienić.

Bohaterowie powinni pojawić się jutro z samego rana, natomiast prolog w okolicach południa.
A teraz daje Wam sklejkę: