wtorek, 19 sierpnia 2014

Pytanie :)

Heej!
Mam do Was takie pytanie: Chcielibyście przeczytać drugą część tego bloga? 
Na prawdę  jeśli chcecie już dzisiaj mogę dodać prolog części drugiej,
ale jeśli nie wyrażacie zainteresowania nie ma sensu tego ciągnąć :D
Proszę Was o krótki komentarz : Tak lub Nie, który będzie odpowiedzią na moje pytanie :D
Pozdrawiam :P
 

czwartek, 31 lipca 2014

Epilog

Po śmierci ukochanego trudno się pozbierać, jednak jeśli ma się wokół siebie przyjaciół i kogoś takiego jak Marco, da się to przeżyć.  Mimo że kilka razy w miesiącu budzę się z krzykiem i płaczem jest już lepiej. Moja kariera się rozwija, gram i strzelam gole, ale przede wszystkim mam przy sobie Reusa. Jest on dla mnie wielkim wsparciem. Razem przeszliśmy przez te ciężkie chwile. Razem stawiliśmy czoła przeszkodą.  Razem chodziliśmy na treningi i razem spędzali my czas po nich. Czy coś między nami zaiskrzyło?  Nie wiem. Oficjalnie jesteśmy singlami, ale czasem zachowujemy się jak para. On mnie przytula, robi śniadania, mieszkamy razem... jednak to chyba za wcześnie żeby mówić o czymś poważnym. Jak to się wszystko ułoży?  Czy zapomnę o Mario i pozwolę sobie na życie u boku Reusa? Czy znowu będę szczęśliwa? Czas pokaże. Teraz najważniejsze jest przetrwanie....

_____________

Mam nadzieje że się nie zawiedliście.  Tym oto postem kończę historie Megan. Jak potoczą się jej losy?  To już pozostawiam waszej wyobraźni ;)
Dziękuję bardzo wszystkim osobą którzy komentowali i wspierali mnie. Tutaj szczególne podziękowania dla Natalii i Dominiki. Dziewczyny dziękuję wam!
Dziękuję wam wszystkim. Mam nadzieje że będziecie ze mną i razem będziecie wspierać mnie w tworzeniu nowych historii.
Zapraszam was także na mojego drugiego bloga:

bvb-dominika-paulina-story.blogspot.com
 
Tam też liczę na wasze komentarze.

Pozdrawiam :*

PS.  Dziękuję też wszystkim osobą które czytały tego bloga i pozostawiały po sobie znak w postaci większej ilości wyświetleń strony ;)

34. "Musze pokazać, że cały czas mi na nich zależy..."

Będę cię kochać do końca życia. A jeżeli jest coś po­tem, będę cię kochać także po śmier­ci. Czy mnie rozumiesz?
~Jonathan Carroll
 
 
*Megan*
 
Od śmierci Mario minął już miesiąc. Od tego momentu codziennie w nocy płaczę. Ból po stracie tak bliskiej mi osoby staje się już nie do zniesienia. Cały czas ktoś mnie pociesza. Piłkarze Barcelony dzwonią codziennie. Nie chodzę na treningi, jednak Borussen mnie odwiedzają. Po prostu starają się mnie wspierać. Pomagają mi, ale nie tak bardzo jak robi to Marco. Od tego momentu zamieszkałam z nim. Razem staramy się przetrwać te trudne chwile. On musi jednak chodzić na treningi. Stara się być silny. Przytula mnie, pociesza... jednak ja wiem, że dla niego to jest trudne. W końcu jego najlepszy przyjaciel umarł. Często słyszę jak płacze. Jak ogląda ich wspólne zdjęcia. Jednak nigdy nie robi tego przy mnie. Postanowiłam się wziąć w garść. Nie zapomnę. Jednak muszę żyć. Muszę zobaczyć uśmiech Marco na twarzy. Później mogę odejść. Tak wiem... nie powinnam tego robić. Ja po prostu tu nie wytrzymam. Ja muszę być z Mario. Mam miesiąc. Miesiąc, żeby przygotować na to Marco. Miesiąc by zobaczyć jego uśmiech. By nacieszyć się jego obecnością. Kocham go. Kocham, ale nie tak jak Mario. Tak mi się wydaje. Te uczucia są naprawdę podobne. Muszę się zastanowić co czuję do Marco. I przede wszystkim co on czuję do mnie. Moje życie jest skomplikowane.
 
Dzisiaj jest mecz, na który pójdę. Musze pokazać, że cały czas mi na nich zależy. Nie mogę zamykać się w sobie. Muszę żyć. Żyć dla Mario. On na pewno chciałby żebym była szczęśliwa, żebym grała.
Jest to mecz charytatywny, więc z wejściem problemu mieć nie będę. W sumie nigdy bym nie miała. W końcu jestem "zawodniczką". Ubrałam się w dresy i koszulkę Marco z 11. Po prostu tak żeby wiedział, że go wspieram. Kiedy już wszystko ze sobą zabrałam, ruszyłam prosto na  Idunę. Moje miejsce na ziemi? Może . Moje miejsce to chyba jednak po prostu boisko. Na miejscu było pełno ludzi. Każdy chciał się dostać do chłopaków którzy rozdawali autografy. W pewnym momencie ktoś krzyknął: MEG ! Okręciłam się zdezorientowana. Za chwilę wokół mnie zebrała się spora grupka ludzi prosząca o autografy. Jestem sławna? Niby jak !? Nie protestowałam. Podpisywałam te wszystkie karteczki. Wiedziałam, że ich jakoś uszczęśliwiam. Piłkarze wykorzystali tą chwilę  i "uciekli" do szatni. Zapewne tam się teraz przebierają. Wiem, że widział mnie Marco, bo się do mnie uśmiechnął, ale nie ma tego złego w przerwie meczu się z nim zobaczę. Kiedy skończyłam rozdawać autografy, bez najmniejszego zastanowienia udałam się na trybuny. Szybko znalazłam swoje miejsce. Cóż się dziwić nie pierwszy raz tam byłam. Nie minęło 5 minut, a na murawie zaczęli pojawiać się piłkarze. Mecz Borussia kontra.... Borussia. Jako, że to mecz charytatywny grali tylko piłkarze Borussi. Brakowało jednego zawodnika.... Puste miejsce po Mario. Niestety nie znaleźli jeszcze jego następcy. Składy 11 na 10. Jedenastka była "tą słabszą", gdyż grali tam zawodnicy drugiej drużyny. Wiedziałam, że może to być ciekawe spotkanie, więc z zaciekawieniem patrzyłam na murawę. W pewnym momencie zauważyłam, że Piszczek trzyma mikrofon. Nie wiedziałam o co chodzi, co mnie jeszcze bardziej zainteresowało. Pierwsze co usłyszałam to pisk..... No tak... dać im mikrofon. Jednak za chwilę rozległ się głos : "Bardzo cieszymy się, że jesteście dzisiaj tutaj z nami, aby wspierać ten szczytny cel. Jak zauważyliście brakuje nam jednej osoby w składzie... (tu zrobił przerwę na co wszyscy na stadionie krzyknęli : Mario!, u mnie wywołało to jedynie łzy, które szybko otarłam), jednak ten mecz dedykujemy także jemu. Spoczywaj w spokoju przyjacielu.- pochylił się lekko, oddając szacunek zmarłemu- Jednak jest tu osoba, która może go w godny sposób zastąpić i mamy nadzieje, że się zgodzi.- przerwał na chwilę i oddał mikrofon Marco
- Wiem że to będzie dla ciebie trudne. - wiedziałam, że mówi do mnie - Zrób to jednak dla Mario, dla tych dzieci, ale przede wszystkim dla siebie. Wiemy jak to kochasz. Megan prosimy cię wyjdź tu do nas i zagraj z nami. Wiem, że tego chcesz... - przerwał, wziął głęboki oddech i wyszeptał - Proszę. Tak bardzo cię proszę, zrób to dla nas. - wtedy już wiedziała, że nie mogę im odmówić. Nie mogę odmówić Marco. Szybko zbiegłam po trybunach, przeszłam koło ochroniarzy i znalazłam się na murawie. Podbiegłam do Marco i go przytuliłam. Płakał tak samo jak ja. - Zagram - wyszeptałam.
- Tutaj masz spodenki, buty i inne duperele, a tu koszulkę Mario. - powiedział tym razem Piszczek
- Dzięki Łuki, ale gram w tej koszulce. - wskazałam na swoje ubranie
- Ale...
- Nie ma "ale", będzie Reus dziewczyna i Reus chłopak - zaśmiałam się i ruszyłam do szatni się przebrać. Długo mi to nie zajęło. Już za chwilę, stałam na murawie i przybijałam piątki z chłopakami. Ustawiłam się na miejscu przeznaczonym dla Mario i uśmiechnęłam do Marco. Pierwszy gwizdek. Pierwsze podanie. Piłka ląduje pod moimi nogami. Bez zastanowienia ruszyłam z nią w kierunku bramki. Kiedy zauważyłam zbliżającego się przeciwnika, obróciłam się i szybko podałam piłkę w kierunku wybiegającego Piszczka. Ten bez problemy wpakował ją do bramki i tak zaliczyłam pierwszą asystę w tym meczu. Pierwsza połowa zakończyłam się wynikiem 1-0, co było zaskakujące, ze względu na dużą liczbę sytuacji podbramkowych. W szatni pogadałam chwilę z chłopakami, napiłam się i wróciłam na swoją pozycję. Druga połowa zaczęła się szybko  i  szybko przeważyła o losach meczu. 47 min. Przy piłce Marco, lekko omija obrońców przeciwnej drużyny i bez problemu wpakowuje piłkę do bramki. Już 3 minuty później kolejna bramka. Tym razem szczęśliwym zdobywcą gola okazał się Kuba. Nie pozostało mi nic innego jak dołożyć jeszcze jedną bramkę i tak od 59 min  wygrywaliśmy 4-0. Taki wynik utrzymał się do końca meczu. Jednak to nie on był najważniejszy, najważniejszy był cel tego meczu. Zebraliśmy dużo pieniędzy dla dzieci z domów dziecka i z tego cieszyliśmy najbardziej.


Po meczu wszyscy udaliśmy się do Marco. Tam siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś nudny film. Niestety nie wiem jak się skończył, gdyż zasnęłam....




Jak zwykle śnił  mi się Mario. Mówił mi, że powinnam zacząć żyć. Ułożyć sobie życie z kimś innym. Jednak ja chyba nie potrafię.... To wszystko dla mnie za trudne. Może znajdzie się ktoś kto utrzyma mnie przy życiu? Kto sprawi że będę szczęśliwa?




________________________________________
Tak wiem zawaliłam i przepraszam. Nie mam weny. Znaczy mam, ale źle mi się piszę z myślą że w tym opowiadaniu nie ma Mario. Do tego byłam w międzyczasie na 2 tygodniowych wakacjach. Proszę wasz komentujcie. Może wy mi jakoś pomożecie. Pozdrawiam :*




ZAPRASZAM DO GŁOSOWANIA W ANKIECIE OBOK---->







wtorek, 3 czerwca 2014

33. "Przyleci i zawsze będzie przy niej...." (Przepraszam już w tytule)

Bez ciebie nie istnieję...


- Mario... on...
- Reus mów!!! - krzyknęła zdenerwowana
- On nie żyje! - mówił, wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem
- Marco to nie jest śmieszne.
- Ale... ale... to .. prawda. Meg. Proszę. Przyjedź - błagał
- To nie może być prawda...- wyszeptała, a pierwsze łzy zaczęły spływać po jej policzkach- Marco. Przyjadę- dodała i się rozłączyła. Teraz już wybuchnęła. To nie był tylko płacz. Tu była swego rodzaju histeria. Rzuciła się za ziemie i płakała. Nie mogła uwierzyć w to co się stało. To nie mogła być prawda. Nie jej kochany Mario. On nie mógł zginąć!
- Co się stało?- zapytał Puyi, który cały czas był przy niej
- Ja... ja ... musze wracać. - mówiła w amoku
- Co się srało?- powtórzył pytanie, jednocześnie ją przytulając.
- Mario, on... on ... nie żyje! TO nie może być prawda! Carles! On musi żyć! Ja bez niego nie istnieję! Teraz nie mam po co żyć! Nie ma go to mnie też ! - krzyczała waląc pięściami w tors piłkarza.
- Meg. Spokojnie... - złapał ją za ręce i starał uspokoić. Po chwili udało mu się to i bez problemu na rękach przetransportował ją do domu Pique.


***pół godziny później***


Megan, Pique, Shakira, Carles, Vanessa, Jordi oraz młody Milan, wszyscy siedzieli właśnie na lotnisku i czekali na odprawę. To właśnie Carles, Shaki i Milan mieli powrócić z Megan do Dortmundu. Uważali bowiem, ze nie mogą zostawić jej samej. Nie mogli pozwolić zapłakanej, na skraju wytrzymania dziewczynie, aby leciała sama, bez niczyjej opieki prze tyle czasu. Przecież ona mogła sobie coś zrobić!  W tym momencie czekali na samolot. Jednak to był już czas pożegnania. Nie zobaczą się przez tydzień. Jednak to i tak będzie trudne. Pique podszedł do nieobecnej-myślami Megan i ją objął, pocieszając i mówiąc, że niedługo przyleci i zawsze będzie przy niej. Dziewczyna mu jednak nie odpowiedziała. Podobnie jak w późniejszych przypadkach. Ożywiła się dopiero, gdy usłyszała, że pasażerowie ich lotu proszeni są do odprawy. Puyi i Vanessa oraz Pique i Shakira szybko się jeszcze pożegnali i razem ruszyli za młodą Janiec.


***kilka godzin później***Dortmund***


Gdy tylko wylądowali nie było mocnych by zatrzymać Megan. Niczym Bolt rzuciła się w kierunku wyjścia. Niestety jej bieg zatrzymali fotoreporterzy. Nie miała szans, żeby się przez nich przedrzeć. Skąd wiedzieli, że ona tu jest !? Tego nikt nie wiem. No może poza nimi. Jednak to nie ich obecność była najgorsza. Do tej kategorii zdecydowanie zaliczały się pytania przez nich zadawane. Powodowały tylko większy płacz..... Jak się pani dowiedziała o śmierci ukochanego? Czy zwiąże się pani z Marco Reusem? Będzie pani nadal zawodniczką Borussi? Jak się pani czuję z tą wiadomością? To wszystko ją przytłaczało! Co to byli za ludzie!? Jak mogli pytać o takie rzeczy?
Wścibskie hieny, które nie umieją zachować odpowiedniej postawy do sytuacji! Na pewno nie byli oni szanowanymi reporterami, którzy chcą znać prawdę!

Z tego tłumu została wyciągnięta przez Shakirę, która bez większych ceregieli wyciągnęła ją spośród "reporterów" i wpakowała do auta. Piłkarka wyszeptała tylko "dziękuję" i znów wróciła do swoich myśli. Tak też w ciszy przebyli dalsza drogę tym razem do domu Marco.

***

Lekko zapukała do drzwi piłkarza. Długo czekali aż się otworzą. Jednak udało się. Przed nimi stanął zapłakany Marco, który nijak nie umiał nic powiedzieć. Spojrzał się tylko na Megan i przytulił. Oboje tego potrzebowali. Pocieszenia? Nie! Oni potrzebowali Mario! Potrzebowali najlepszego przyjaciela i chłopaka. Tylko oni nawzajem rozumieli co czują. Nikt inny nie wiedział kogo stracili. Kim tak na prawdę był dla nich Mario.
- Wejdźcie... - wychrypiał Marco, cały czas nie puszczając płaczącej Megan.

 
 
- Ty też chodź ... - zwrócił się do przytulonej do niego dziewczyny. Wszyscy razem udali się do salonu.
- Przepraszam!- powiedziała Megan i szybko wybiegła z domu.  .
- Zostańcie. - zwrócił się Reus do pozostałych i wybiegł za nią.
 
***
 
-Megan! Czekaj! - krzyknął będąc tuż za nią. Ona tylko stanęła i odwróciła. Bez żadnego ale po chwili znalazła się w ramionach piłkarza.
- Marco nie! On ma żyć ! To nie może być prawda! - starała się krzyczeć jednak wyszedł z tego tylko cichy szept.
- Megan... wiem co czujesz.... go tu nie ma, ale zrozum on nie chce żebyś płakała. Wiesz że cie kocha i chciałby byś była szczęśliwa nawet po jego śmierci. Razem damy rade rozumiesz - mówił patrząc jej w oczy
- Tak... Marco... wracajmy ... - tak też zrobili. Od razu udali się do swoich sypialni. Nie mieli ochoty na rozmowy. Jutro czeka na nich ciężki dzień. Trzeba zorganizować pogrzeb i spotkać się z rodziną Mario .......
 
______________________________
 
Tak tak ja wiem wy mnie zabijecie i te sprwy i tym podobne . Do tego jest taki krótki. ale koniec roku. Koniec trzeciej klasy i nie mogę się jakoś ogarnąć  :/ mało czasu. Rozdział krótki bo to swwgo rodzaju przełom. Jeśli mi się uda dzisiaj dodam posta na drugiego bloga ALE NIC NIE OBIECUJE!
Tutaj też postaram się coś szybciej napisać :) Żeby nie było rozdział w pełni pisałam przy piosenkach la la la shakiry --> KOOOCHAM i Happy - Pharell'a :) Tak wiem to dziwne, a żeby było śmieszniej to siedziałam na podwórku w słońcu <3
 
 
Dodaj dzisiaj gdyż iż ponieważ miałam dodać w dniu urodzin Reusa ale jakoś nie mogłam napisać. Więc dodaj w dniu urodzin Mario i Łukasza
 
 
ALLES GUTE GOTZE <333
NAJLEPSZEGO PISZCZU <333
 
Proszę was bardzo o komentarze one naprawdę mnie motywują. A i jeśli ktoś chce jakoś wpłynąć niech mi przypomina np. na asku  o tym że mam pisać |XD
 
Także ja ide się uczyć na geografie <i tak już powinnam to dawno robić... walczę o piąteczke -,- >
 
Ale pochwale się najprawdopodobniej z niemieckiego będzie szósteczka <33
 
<Ja przerabiałam to zdjęcie XD>





 
 

niedziela, 11 maja 2014

32." Codziennie..."

BE STRONG AND LOVE <3

 
Minął już tydzień odkąd Megan i Mario się pogodzili. Przez ten czas śmiali się, płakali i oczywiście chodzili na trening zawsze razem. W życiu jednak nadchodzi taka chwila, kiedy musimy się rozstać....przemyśleć wszystko i pozałatwiać nie zamknięte sprawy. Tak też miało to miejsce teraz. Megan musiała wyjechać. Powrócić do Barcelony. Miasta żyjącego piłką nożną, a zarazem według jej opinii i nie tylko jednego z najpiękniejszych na świecie. Miała znowu spotkać swoich znajomych. Z jednej strony cieszyła się, ale... No właśnie jest to 'ale'. Mario nie może z nią jechać. Niedługo gra bardzo ważny mecz z Bayernem i nie może opuszczać treningów. Ona mogła to jednak zrobić. I tak nie gra, bo niby jak? Ona tylko trenuje .... Jednak już niedługo jej czas nadejdzie i trwać będzie. Ile? Tego jeszcze nie wiadomo .
Na lotnisku pojawili się o odpowiedniej porze. Mo, Mrco, Mario i Megan...Wszyscy przyszli pożegnać tą ostatnią. Mieli się zobaczyć dopiero za 3 dni na meczu z Bayernem! Toż to nie do pomyślenia!
- Masz do mnie dzwonić. Codziennie! - ostrzegł Reus przytulając dziewczynę.
- Dobrze będę - odparła i podeszła tym razem do Mo. Z nim także się pożegnała i powolnym krokiem ruszyła do ukochanego
- Nie jedź. Proszę. - powiedział  załamany
- Musze... zobaczymy się niedługo. Mario proszę cię nie utrudniaj. Będę do ciebie dzwonić, jeszcze częściej niż do tego  drugiego- zaśmiała się
- No ja mam nadzieje - uśmiechnął się - chodź no tu - rozłożył ramiona, w których momentalnie wylądowała Pegi.
- Będę tęsknić- wyszeptała, pocałowała go i odeszła .....
Podróż strasznie się jej dłużyła. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Cały czas myślała o tym co będzie w Barcelonie. Kiedy się tam znalazła wszystko stało się jasne.  Kochała to miasto, ten klimat.... tych ludzi. Jednak to w Dortmundzie teraz mieszkała. To tam zaczęła układać sobie, z mężczyzną u boku. Na lotnisku nikt na nią nie czekał. Z Jonathanem i Gehą dawno straciła kontakt. Tak po prostu bez przyczyny. Wiedziała, że ich zobaczy i to już niedługo. W końcu musiała iść na trening swojej ukochanej drużyny. Musiała się tam jakoś dostać, a jedyny sposób to skontaktowanie się z kimś z drużyny. Normalnie byłby to Marc, ale z wiadomych przyczyn tak nie będzie. Padło więc na Gerarda, oni zawsze się lubili. Szybko znalazła jego numer w telefonie. Tak miała je wszystkie... znowu.
- Halo? - usłyszała uradowany głos obrońcy
- Cześć - odpowiedziała niepewnie
- Kto mówi?- od razu zapytał, obawiając się że to jakiś natrętny 'reporter'
- Emm.... Meg... Pamiętasz mnie? - zapytała
- Meeegan! Jeju gdzieś ty  się kobieto podziewała !? Słyszałem że cię aż do Niemiec wywiało. - mówił przejęty
- Tak, ale mam do ciebie sprawę. Pomożesz?
- Dla ciebie wszystko! No dobra jeszcze dla Shak i Milanka. Boże ty musisz ich zobaczyć !....- gadał, gadał i gadał
- Pique! - krzyknęła
- Już cię słucham.
- A więc słuchaj chce wejść na trening Barcy.
- To ty w Barcelonie jesteś !?
- Aktualnie tak. To co pomożesz?
- Dobra gdzie jesteś? Trening za pół godziny! Przyjadę po ciebie.
- Emm teraz na lotnisku, ale przyjedź za 10 min pod hotel. Ten co zawsze wiesz który?
- No wiem- zaśmiał się
- To przyjedź tam. Akurat zdążymy. Szykuj się!
- Dobra dobra to pa bo się ubrać musze.-  i się rozłączył. Dziewczyna zaśmiała się, jak zawsze nieogarnięty Geri.Szybko udała się do wcześniej ustalonego hotelu. Szybko zameldowała się i ruszyła do pokoju nr 110. Tam szybko zmieniła ubranie i od razu wyszła przed hotel.
- Cześć- przywitała się z piłkarzem buziakiem w policzek
- Witaj. Jeju jak ja cie dawno nie widziałem!
- Ja cie widziałam. W telewizji - zaśmiali się
- Widzę Cule pomimo wszystko?
- Jak zawsze -uśmiechnęła się
- Dlaczego chcesz jechać na trening? - spytał skręcając na parking
-Chce się przywitać i załatwić jedną sprawę - posmutniała
- Chyba ci się to nie uda ...
- Ale co?-przerwała mu
- Chcesz pogadać z Bartrą jak mniemam
- Zaskakujesz mnie Geri. A czemu mi się to nie uda?
- Ojj coś cule zaniedbało obowiązki. Bartra od miesiąca jest na wypożyczeniu.
- Jak to?
- Normalnie... nie grał więc poszedł na wypożyczenie ... za pół roku wróci.
-No dobrze, chociaż się z innymi przywitam i jakoś to będzie. - stwierdziła, kiedy byli już na miejscu.

Wkroczyla do tej wielkiej świątyni...Tak dla niej to była świątynia.  Stała teraz na murawie jej ukochanego stadionu.  Na tej gdzie pierwszy raz pokazała co potrafi. Na tej na której grało tak wiele gwiazd. Teraz stala po środku tego wielkiego stadionu i rozglądała się po trybunach. Były puste. Dziwiło ją to, że mają trening na Camp Nou, ale nie wnikała. Było ciepło. Bardzo ciepło. Wszystko było by pięknie, gdyby już po chwili nie była otoczona, a raczej przytulona przez dwudziestu kilku mężczyzn. 
-Meegan! -darł sie Cesc kiedy już ją uwolnili.
-Co byś chcial Fabsiu?-zaśmiała się
- Wróciłaś do nas? -zapytał z nadzieją.
-Nie ... tam mam chłopaka, dom, drużynę ..
nie zostawię tego.
-Nas zostawiłaś - powiedział smutny
-Ale wróciłam żeby to wyjaśnić, choć i tak pewnie wiecie . - popatrzyła na czubek swoich butów
-Wiemy - tym razem odezwał się Puyol
-No więc jeśli to wiecie to chiałabym wam tylko przekazać, że na razie nie  wrócę do Barcelony. Jednak to wy jesteście moją rodziną, a to - obkrecila się wokół własnej osi - zawsze będzie mój dom. To się nigdy nie zmieni. Zawsze obejrzę wasz mecz, będę na zakończeniu sezonu.... na zawsze razem. Pamiętacie? 
-Tak.-odpowiedzieli chórem jakby smutni. Wszyscy kochali Megan. Nie było wyjątku. Oni po prostu byli razem, czy w Barcelonie, czy gdziekolwiek indziej na świecie.
-Nie smutajcie mi teraz tylko trenować!!!-  wykrzykneła żeby ich rozśmieszyć.
-Popieram tą młodą damę. - za pleców piłkarzy wyłonił się Gerardo.-Witaj Meg.-przytulił ją na powitanie
- Dzień dobry! -uśmiechnęła się 
-Może chcesz poćwiczyć z chłopakami?  -zapytał przygladając się biegającym już piłkarzom. 
-Jeżeli tylko jest taka możliwość to z przyjemnością .Tylko potrzebuje spodenki i buty.-zaśmiała się
-Wiesz gdzie je znajdziesz?
-Tak poradzę sobie.
- To zmykaj - powiedział i ruszyl nadzorować obijajacych się mężczyzn.


Kilka minut później na murawie pojawiła się przebrana już dziewczyna. Tak jak zawsze wzięła sobie korki jednego z chłopaków i jakieś spodenki, bluzki nie musiała, bo miała już na sobie jedną z nich.
- Grasz z nami? - zapytał Cesc - Brakuje nam jednego zawodnika
- Okej. -uśmiechnęła się i stanęła na swoim miejscu
- Grasz z tymi bez ......no....em.... tego żółtego. - zaśmiał się
- Rozumiem.- podniosła kciuk do góry- zaczynajmy!

Tak też rozegrali półgodzinny mecz. Wygrała drużyna w której była Meg. Wynik zaskakujący, bo zaledwie 10-9, w tym dwa gole Megan. Fajnie było znowu stanąć w szranki z przyjaciółmi. Tymi od zawsze na zawsze. Okiwanie takiego Pique też było niczego sobie przeżyciem. Cóż tu więcej dodać.  Po prostu świetna zabawa ze świetnymi ludźmi. 
-Jesteś niesamowita -poklepał ją po ramieniu Gerardo.
-Nie przesadzajmy-spogląda chwilowo w niebo i napawa się promnieniam barcelońskiego słońca
-Trener ma racje - do rozmowy dołączył Puyol -Serio musisz się tam marnować w tej całej Borussi?
- Już mówiłam tam mam chłopaka,  nie zostawie go. Jednak z chęcią grała bym z herbem Barcy na piersi. - przymyka chwilowo oczy uświadamiając sobie , że tego właśnie pragnie.
-A więc w czym problem?
-Kocham Mario. Nie zostawię go. -mówi pewna siebie, choć w środku się załamuje. Nie wie co robi ze swoim życiem. Poświęca się dla miłości.  Przecież taka Meg to nie Meg. Sama nie wierzy, że to się stało. 
-Pamietaj jednak, że w Barcelonie zawsze znajdzie się dla ciebie miejsce. -mówi trener spoglądając na zegarek- przepraszam was jednak ja już muszę iść do zobaczenia.
-Do widzenia ! -krzyczy jeszcze za nim i odwraca się w stronę chłopaków. -Chcecie się ze mną przejść? -pyta
-Oczywiście! 
-Tylko się przebierz -zauważa Geri
-Zaraz wracam -posłała im buziaka i zniknęła za drzwiami szatni.


-To co robimy? -pyta zniecierpliwiony Fabregas.
-Ilu nas idzie? -zapytała na początku .
-Fabregas, Jordi, Puyol, bo chce z tobą pogadać, Alexis, no i ja- wymienia Pique
-Ok to co wy na to żeby iść do Gerarda? - pyta dziewczyna z cwaniackim uśmieszkiem 
-Jak dla mnie spoko.- twierdzi Alba
- Dla nas też.- odpowiada Puyol za resztę. 
- A mnie to się o zdanie już nikt nie spyta! - udaje obrażonego przyszły "gospodarz"
-I tak wiem, że się zgodzisz - piłkarka robi maślane oczka
-Tylko te Shak na mnie działają- wytyka jej język. 
-Okej! - mówi Megan wyciągajac telefon z kieszeni i szukajac kogoś w kontaktach. Mężczyźni stoją zaciekawieni. W końcu się odzywa jednak do telefonu
-Hej! 
-O cześć! Dawno nie gadałyśmy -odzywa się głos w słuchawce.
-No jakby nie patrzeć - śmieje się - mamy teraz# okazję. Jesteś może w Barcelonie?
- No pewnie! Siedze sobie z Milankiem w domu i się nudzimy- mowi rozentuzjowana Shakira
-To nie obrazisz się jeśli wpadniemy?
-My?
-No ... ja , Cesc, Jordi, Alexis i Puyol?
-Nie no co ty! Pewnie wpadajcie! Ale czemu nie gadasz z Gerim?
-Bo twój jakże miły partner nie jest zadowolony z naszej wizyty - wytyka mu język na co Pique tylko się śmieje. 
-ohh... dobra to do zobaczenia za kilka chwil, ja musze kończyć, bo wiesz Milan -śmieje się i na tym kończy się rozmowa.
-Jedziemy do Gerarda! Shakira czeka! -zarzadzila Megan.


-Kochana jak ja cie dawno nie widziałam!-mówi rozentuzjowana pisarka.
-Teskniłam!-odpowiada Pegi.
-Mów co tam u ciebie?
-Jak zapewne już wiesz mieszkam w Dortmdzie. Mam genialnego chłopaka i przykacieli. Ogólnie da się wytrzymać, ale tęsknię za Barceloną.
-Jak tu nie tęsknić za tym miastem. Choć pewnie za klubem?
-Za klubem też, ale najbardziej za wami wszystkim! Właśnie gdzie masz tego waszego# malucha?- pyta wstajac z kanapy.
-Na górze. Pewnie już mu tam o piłce nawijają.- śmieją się i zmierzają do męskiego grona. Shakira wcale się nie myliła. Piłkarze stali i tłumaczyli temu małemu,  nic nie rozumiejącemu dziecku, o co chodzi w tej jakże trudnej grze.
-Już dajcie mu spokój!  - mówi Meg biorąc Milabka na ręce.  -Cześć brzdącu!Teraz troche pojedziesz z ciocią.
I tak też mija kolejna godzina. Zabawa z małym. Rozmowy z Shak. Chłopaki w tym czasie grają sobie w fife. Co jakiś czas słychać tylko jak się kłócą. 

-Megan możemy pogadać?  - niespodziewanie pojawil sie Carles.
-Oczywiście.  Spacer? - uśmiechnęła się do jak widać strapionego i zdenerwowanego czymś piłkarza.
- Mi pasuje. Przyjdziemy za jakiś moment. -tym razem zwrocil się do Shak i skierował w kierunku drzwi. Na dworzu było bardzo ciepło, więc postanowili, że przejdą się na plaże. Znaleźli jedną z tych odludnionych i w spokoju usiedli na piasku.
-To o czym chciałeś porozmawiać?  -pyta po chwili ciszy
-Chciałem cie prosić o rade.....- nie umie się wyłowić
-Zamieniam się w słuch. 
-Jak uważasz powinnienem odejść?  -mowi na jednym tchu, dość szybko
-Carles, ja wiem jak wygląda twoja sytuacja. Jeśli odejdziesz chcę cie widzieć jako trenera!- mówi po chwili namysłu
- Dobrze postaram sie! Choć ty jedna jakoś mi odpowiedzialaś -uśmiecha się
-Wracamy?- pyta, gdyż zbliża się zmierzch.
-No pewnie. Może zrobimy grilla - śmieje się i pomaga dziewczynie wstać. I w tym momencie zadzwonił telefon
- Poczekaj to Marco . Zabije mnie jak nie odbiorę - mowi patrzac na ekran telefonu -co chcesz Marco?
- Megan... Mario.... on.....



cdn.


__________
Tamtaratam! 
Postanowilam sobie ze dzisiaj dodam.i dodaje:) troche skrocilam akcje z Puyolem ale juz troche pozno a jutro szkola -.- wiem znowu zawalilam z czasem ale serio staram sje jak tylko moge! Przepraszam! Rozdzial dedykuje osobie z Aska ! SSerio to mnie zmotywowalo. Inaczej bym.nie napisala :* Dziekujee kimkolwiek jestes :3 Komentujcie bardzo was prosze ! Postaram sie jakos szybciej dodac nowy. Choc sama sie dziwie zze ten mi troche dlugi wyszedl jak na mnie 0.o

pozdrawiam :*

środa, 23 kwietnia 2014

31."...będziecie jej wiernymi fanami podobnie jak my."

"Miłość jest trwała i nic jej nie zniszczy"



* Następnego dnia*

Dziewczyna obudziła się dość wcześnie- bo była dopiero szósta. Nie miała ochoty spać dalej, więc udała się do kuchni. Tam szybko wstawiła wodę i z powrotem wróciła na piętro. Zgarnęła swoje ubrania, które już po chwili miała na sobie. Ubierając buty usłyszała dźwięk wyłączającego się czajnika. Zanim zeszła zajrzała jeszcze do sypialni, w której smacznie spał Mario. Uśmiechnęła się do siebie i poszła dalej przygotowywać jedzenie. Bez problemu znalazła banany, jabłka i truskawki. Szybko zrobiła z nich koktajl i przygotowała jeszcze kilka kanapek. Jako że było już po siódmej trzeba było obudzić Mario. Kucnęła przy łóżku i palcem przejechała po policzku piłkarza. Ten uśmiechnął się tylko i lekko przekręcił na bok, łapiąc dziewczynę tak, że leżała w jego ramionach.
- Hej kotku - pocałował ją
- Hej - odpowiedziała tym samym.
- To teraz mi mów....dlaczego to wszystko? - wskazał na jej włosy i ubranie- nie żeby mi się nie podobało.
- Dla ciebie... chciałam się jakoś wpasować w to wszystko. Ja też mogę być znana. Mogą mi robić zdjęcia.... Muszę jakoś wyglądać - uśmiechnęła się, choć wiedziała że nie czuje się idealnie.
- Wcale, że nie! Musisz być sobą, a nie jakąś gwiazdką widzącą tylko czubek swojego nosa!- pocałował ją
- Dobrze nie będę - spuściła głowę
- Ejj... ale koloru nie zmieniaj tak ci ładniej - obdarował ją jednym z jej ulubionych uśmiechów
-Okeej a teraz wstawaj na śniadanie - klepnęła go w plecy i zeszła po schodach do kuchni, gdzie chwile później pojawił się Gotze. Jedzenie szybko zniknęło z talerzy,  a one znalazły się w zmywarce.
- Idę wziąć prysznic - oznajmił Mario
- Okej
- Może chcesz ze mną?- zapytał z nadzieją, znacząco się uśmiechając.
- Nieee - stwierdziła, choć tak naprawdę tego pragnęła.
- Przecież wiem, że chcesz. - powiedział i pociągnął ją w stronę łazienki, obdarowując jej ciało pocałunkami - Kocham cię
- Ja ciebie też - odpowiedziała popychając drzwi łazienki. Tam szybko pozbyli się swoich ubrań i znaleźli pod prysznicem. Zaczęli się mydlić przy okazji pieszcząc swoje ciała. Wszystko działo się szybko, ale  było piękne ... jak zawsze..



***


- Co dzisiaj robimy? - zapytała sucha już Megan
- Wiesz za jakiś moment mamy trening, a dokładniej - spojrzał na wyświetlacz swojego Samsunga -  za jakieś 40 min, a później możemy się gdzieś przejść
- Ok mi pasuje, ale zbierajmy się, bo się spóźnimy. - powiedziała i zepchnęła go z kanapy
- No ide już - powiedział kręcąc głową z niedowierzaniem.
Kilkadziesiąt minut później znaleźli się wszyscy razem na murawie boiska treningowego. Trening jak trening dzisiaj minął szybko mimo że było kilka śmiesznych akcji np. jak Jurgen został obrzucony piłkami. Jemu chyba nie było do śmiechu, ale tylko przez chwilę.
- Za 10 min na korytarzu i macie zdążyć!  - zarządziła Megan i zniknęła za drzwiami swojej szatni, gdzie przebrała się w ubrania, które miała w torbie (poza bandanką). Oczywiście wcześniej wzięła szybki prysznic. Nie minęło 8 min i była już gotowa. Pospiesznie wyszła z szatni i ku jej zdziwieniu stali już piłkarze.
- A wy co tak szybko? - zapytała i przeleciała wzrokiem wszystkich, brakowało tylko Mo, który właśnie wyszedł z szatni.
- Tak jakoś - stwierdził uśmiechnięty Reus
- Ok to co idziemy?-zwróciła się do patrzących się na nią Mario, Marco, Mo, Marcela, Kuby i Łukasza
- No pewnie w końcu tak się umówiliśmy - uśmiechnął się Moritz i ruszył w kierunku wyjścia, podobnie jak wszyscy. Na treningu ustalili, że idą na obiad do Piszczka, bo sam ich zaprosił.
Marco z Mario zaczęli się gonić do samochodu więc Megan została w towarzystwie dwóch Polaków, których swoją droga polubiła.
- Ej Kuba jak ty masz właściwie na nazwisko? - zapytała ni stąd ni zowąd, na co on się zaśmiał
- Błaszczykowski - odpowiedział na co Piszczu zaczął się śmiać
- EEE.... co?
- No mówię nazywam się Kuba, a dokładniej Jakub Błaszczykowski - zaśmiał się
- Bla... Bła...scy....koski ? - próbowała to wymówić
- Bła- zaczął sylabować, co spotkało się ze śmiechem chłopaków, do których właśnie dołączyli
- Bla ... - powtórzyła
- Nie Bla tylko Bła... - poprawił ją Łukasz
- Bła .... - w końcu jej się udało
- Szczy ....
-Scy....
- Szczy...
-Scy...
-Sz!
- Ś!
-Szczy! - nagle odezwali  się wszyscy
- SZCZY!  - no w końcu
- Kow....
-Kow...
-Ski...
-Ski...
- I teraz razem Bła-szczy-kow-ski
- Błaszczykowski - odpowiedziała z niemałym problemem
- Gratuluje kochanie! - cmoknął ją w policzek Gotze
- Ugh! Zakochani! Wszędzie zakochani~! - odezwał się któryś z chłopaków
- Oj cicho!- zaśmiał się "Marian"
- Chodźcie już! - pośpieszył ich Łukasz który właśnie otworzył drzwi do domu. W środku czekał już na nich obiad oraz Ewa z Sarą. Dziewczynka bardzo się cieszyła że przyszli jej wujkowie... i ciocia.
- Kuba, za chwilę będzie tu Agata z Oliwką - poinformowała piłkarza Ewa.
- O to bardzo dobrze - uśmiechnął się i zasiadł przy stole razem z resztą. Był to taki można powiedzieć polski obiadek. Schabowy i ziemniaki zawsze dobry. Wszystkim bardzo smakowało, a przy okazji lepiej się poznali. Tu trzeba dodać że Ewa i Megan się zaprzyjaźniły. Później nie zostało nic więcej jak posiedzieć wspólnie w ogródku. Niestety chłopcy wpadli na "genialny" pomysł:
- Słuchajcie .... boo... - zaczął Marco
- My mamy taki pomysł żeby....- ciągnął Mario
- Nagrać taki filmik.... - mówił dalej Reus
- W którym przedstawimy wszystkim Megan ... - tym razem odezwał się Mo
- I tak trochę pokażemy ją światu. - uśmiechnął się Gotze
- Jaja sobie robicie !?-  odezwała się Pegi
-Nooo... nie .... Nooo prosimy musimy się pochwalić zdolną koleżanką - Reus zrobił maślane oczka
- I dziewczyną - objął ją ramieniem Mario
- No dobra niech wam będzie - uniosła bezradnie ręce - i tak z wami nie wygram - zaśmiali się wszyscy
- No to dalej! Kręcimy!  -wyskoczył z aparatem Piszczek i tak zaczęła się cała zabawa. Na początku wstęp kilka sztuczek i malutki meczyk. A wszystko prezentowało się mniej więcej tak :


Wszyscy piłkarz (i piłkarka) ustawili się w jednym rządku, a dokładniej Mo, Marcel, Mario, Megan, Marco, Łukasz. Swoją przemowę zaczął Marco :
- Hej wszystkim jak widzicie wśród nas jest jedna dziewczyna. Ma ona na imię Megan i będzie nową reprezentantką Borussi.
- Jest także moją dziewczyną i najlepszą przyjaciółką naszego zespołu - dodał Mario
- Cześć wszystkim! - odezwała się Pegi.
- Chcielibyśmy zaprezentować Wam jej umiejętności i sprawić byście ją polubili - tym razem głos zabrał Mo
- Także do roboty. - stwierdził rzucając w ich stronę piłki którymi od razu zaczęli się bawić. Megan zrobiła to co jak tylko poznała chłopaków i później rozegrali krótki meczyk.
- Dziękujemy tym, którzy to obejrzeli. Mamy nadzieje że podoba się wam Megan i będziecie jej wiernymi fanami podobnie jak my. - zakończył Marco.


I tak filmik znalazł się w sieci. Długo nie trzeba było czekać na komentarze. Część z nich mówiła że jej nie lubią i że jak Mario może z nią być, jednak tego myło mało. Większa część bez wątpienia mówiła, że dziewczyna jest świetna i na pewno będzie dobrze grać. Było też dużo pozdrowień i miłych słów do piłkarzy. Rzec więc można, że filmik robił furorę~! Jego fragment puścili w wiadomościach. Ale co tu się dziwić, dziewczyna ma talent i do tego jest związana z "niemieckim Messim". Takie informację szybko rozchodzą się po świecie.

***

- Mario odwieź mnie do domu! - od dziesięciu minut marudziła mu, że chce spać u siebie.
- Ale zrozum że ja chcę, z tobą spędzić ten wieczór!
- Ale ja nie mam ubrań!
- O to się nie martw, coś się znajdzie!
- No ale Mario!
- Nie i koniec ! Zostajesz tutaj. - złożył na jej ustach subtelny pocałunek
- No dobra .... niech ci będzie.....


CDN.
__________________________________

To by bylo na tyle :) Taki nijaki no ale jest
Prosze komentujcie bo nie mam motywacji do pisanie :/
Pozdrawiam

niedziela, 13 kwietnia 2014

Zapraszam!

Zapraszam Was do czytania i komentowania mojego drugiego bloga - LINK (bvb-dominika-paulina-story.blogspot.com)

Nowy rozdział tutaj powinnien się niedlugo pojawić bo mam go już w 80% gotowego, wystarczy dokończyć i przepisać :)
Pozdrawiam
:*

poniedziałek, 31 marca 2014

30. Ale...

                                      Patrz przed siebie...

...

Jeszcze przez chwile ich usta złączone były w delikatnym pocałunku. Mario był oszołomiony tym co właśnie się działo,  jednak jego radość nie trwała długo.  Megan oderwała się od niego i cichym głosem powiedziała, jakby lekko przestraszona :
-Przepraszam... Mario lepiej będzie jak już pójdziesz -starała się mówić to bez zbędnych emocji. Robiła w końcu właśnie to czego nie chciała.
-Ale... - chciał coś powiedzieć, jednak dziewczyna przerwała mu.
- Nie Mario proszę cię wyjdź! Nie teraz - powiedziała dość stanowczo
- Dobrze - wyszeptał z głową spuszczoną w dół - Jednak wiedz, że cię kocham - dodał i wyszedł, tak jak go prosiła . Na korytarzu tak po prostu oparł się o ścianę i zaczął płakać.  Co tak właśnie miał teraz zrobić? Jak się zachować? Wrócić tam? Udać że nic się nie stało ? Odpowiedź była jedna i wypowiedział ją sam do siebie:
-Będę walczył o miłość . - to krótkie zdanie wystarczyło by wstał i ruszył do swojego domu.
~~
W tym czasie piłkarka zalewała się łzami . Nie wiedziała dlaczego tak postąpiła .Tak napraw tego nie chciała. Marzyła o tym, aby Mario był teraz u jej boku, przytulił, pocałował . Jednak to ona teraz wszystko zepsuła. Nie porozmawiali, nie wytłumaczyli sobie tego co się zdarzyło, a najważniejesz nie byli teraz razem.
-Meg pora zmienić podejście do życia.  - stwierdziła , ubrała się i obrała kierunek centrum!

***

Kilka godzin później wychodziła z centrum handlowego całkowicie odmieniona. Jej włosy powróciły do naturalnej barwy jaką był brąz, ciało nabrało koloru i gładkości, a ubranie całkowicie się zmieniło.  Z dziewczyny w trampkach przemieniła się w kobietę w zwiewnej miętowej sukience i butach na obcasie. I to wszystko tylko i wyłącznie dla mężczyzny.... Po prostu chciała się dopasować do świata popularności i pięknych kobiet jakimi otaczali się piłkarze. Nie zwróciła wtedy uwagi że ona już tam należała, także w trampkach. Mario kochał ją taką jaką jest, a nie taką jaką  brukowce chcieli by żeby była. To właśnie między innymi ta jej  odmienność go przyciągała.  Jednak Megan nie była tego świadoma. Ostatnie sytuacje odebrały jej pewność siebie i ukryły ją gdzieś gleboko w jej wnetrzu.

***

Dziesięć minut później stała już przed domem Mario. Walczyła ze sobą jednak zdecydowanie  serce wygrało z rozumem. Szybko nacisnęła dzwonek i czekała aż jej ukochany pojawi się w drzwiach.  Nie trwało to długo po zaledwie niecała minutę, a ujrzała smutną twarz Mario wpatrzoną gdzieś daleko przed siebie
- Witam - powiedział - Chyba musiało się coś Pani pomylić, a jeśli nie to nie daje żadnych wywiadów itp. Dowidzenia.- dodał szybko i kiedy już miał zamykać drzwi dziewczyna się odezwała.
- Mario to ja - ten głos pozna wszedzie. To jego chce słyszeć zaraz po przebudzeniu. To z jego właścicielką chce kłócić się o błahostki.  A przede wszystko to z osobą do której on należy chce być!Przyjżał się dziewczynie stojącej przed nim i nie wiedział co powiedzieć . W pewnym sensie był w szoku. Tak na prawdę nie zdawał sobie sprawy że ona może być jeszcze piękniejsza.  Jednak właśnie się o tym przkonał. Jej włosy  co jakiś czas zakrywające twarz, oczy, ubranie .... to było dla niego za dużo.  Podszedł do niej i tak po prostu pocałował.  Zrobił to bardzo delikatnie, jakby prosząc o pozowlenie , jednak gdy poczuł że nie protestuje a wręcz oddaje pocałunki wpił się w jej czerwone usta tak zachłannie że po chwili stracili oddech. Oderwali sie od siebie i dotknęli się czołami. Stali tak chwilę i się do siebie uśmiechali. Nie potrzebowali więcej.  Cisza jednak została przerwana szeptem Megi.
- Kocham cie Mario.. Zapomnijmy o tym co było.
- Kocham cię - odpowiedział i po raz kolejny już dzisiaj złączył ich usta w pocałunku. Im to nie wystarczyło.  Götze pociągnął dziewczynę do wnętrza domu gdzie powoli zaczęli pozbywać się swojej garderoby.  Nie przerywali jednak swoich czułości. Cieszyli się każdą częścią swojego partnera. Wzajemnie obdarowywali się pocałunkami, poznawali siebie dogłębnie i odkrywali tajemnice swoich ciał.  Napięcie które było między nimi skumulowane razem dawało coś niesamowitego, coś co złączone razem wybuchło rozkoszą i szczęściem jakie im teraz było potrzebne najbardziej na świecie. ....
C.d.n

________________
Hahahah nie wierzę że to dzisiaj napisałam. Przepraszam hahahah ten rozdzial mi sie nie podoba jest bez sensu  mialo byc inaczej a wyszlo jak wyszlo ale ja jeszcze namieszam ^^ za wszelakie błędy przepraszam  ale tak jak ostatnio pisze na telefonie.  Aaaa i już tłumacze opóźnienia wynikają tylko i wyłącznie z nawału nauki i braku czasu ktory w wiekszosci pochloniety jest przez treningi, odrabianie lekcji, ucznie sie itp

KOMENTUJCIE MOŻE JAKIS KOMENTARZ STANIE SIE MOTYWACJĄ DO SZYBSZEGO NAPISANIA KOLEJNEGO ROZDZIALU

:*
Aaaa zapomnialabym większość z was pewnie zauważyła zmianę wyglądu bloga :) mam nadzieje że się wam podoba ;) } zapraszam tez do ankiety ktora znajduje sie po prawej stronie. Yhmmm.... jeszcze przypominam o zakladkach spam i informowani a takze moim asku : ask.fm/adminkakaii

Pozdrawiam :* ♥♡

Tak tak.ja wiem że krótkie :/

niedziela, 16 marca 2014

29." Piłeś?"

... Jej rozmyślanie przerwało pukanie do pokoju. Szybko poprawiła ubranie, wstała i otworzyła drzwi. To co ...a raczej kogo zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania....

*Trochę wcześniej*Marco*
Kiedy tak wstała i wyszła z kawiarni wiedziałem, że tak tego nie zostawię. Śledziłem ją. Tak po prostu śledziłem. Musiałem się dowiedzieć , gdzie teraz mieszka. Podążałem kilka metrów za nią, dlatego tez byłem pewny, że mnie nie zobaczy. Teraz już wiem. zatrzymała się w jednym z hoteli. Nie jest on drogi, a wręcz bardzo tani, Rzadko kto z moich znajomych się w nim zatrzymuje, choć znalazłyby się takie osoby. Teraz pozostało mi tylko podjęcie decyzji. Wiem, gdzie jest, w którym pokoju, ale co z tego? Po chwili rozmyśleń zdecydowałem jednak i wybrałem numer do Mario...

*Narrator*
Odebrał dopiero po czterech sygnałach
-Czego chcesz - zapytał wyraźnie niezadowolony telefonem
- A może tak witaj przyjacielu jak miło cię znowu słyszeć - odparł sarkastycznie Reus
-Ah tak... Jakiż to mnie zaszczyt spotkał że sam Marco Reus do mnie dzwoni? - zapytał teatealnie
-Dobra skończ
- Z chęcią . Coś jeszcze ?
-Kochasz ją?-zapytał
-Kogo? 
-Megan głabie -pokręcił głową
- To chyba oczywiste że tak- odparł bez namysłu przypominając sobie twarz dziewczyny. To właśnie ona po za piłką zajmowała jego myśli. To o niej myślal przed snem. I to przez swoją głupotę ją stracił
-Piłeś? -Marco zadawał kolejne pytania
- Nie
- Napewno?
-Tak
-To teraz pod prysznic, przebierać się i czekaj na telefon ode mnie zadzwonie za 15 min- odparł i się rozłaczył. Götze nie rozumiejąc kolegi, ale wierząc mu wykonał czynności, które ten mu zlecił. Kiedy wyszedł już ze swojej garderoby (zdj. 1-ubranie ), od razu chwycił do ręki swojego smartfona. Pokazało mu się że ma jedną nieodczytaną wiadomość, w której zapisany był adres i dopisek : Czekam Marco
Nie wiele myśląc piłkarz, zabrał kluczyki od swojego samochodu i ruszył pod wskazany adres. Droga zajęła mu 8 min, ale jechał baaardzo szybko, jakby nie wiedząc co się stało. Pod budynkiem zauważył auto Marco i jego samego opierającego się o nie. Wysiadł z samochodu i podszedł do przyjaciela:
-Co ja tutaj robie ? - zapytał zniechęcony
-Walczysz o miłość- odparł z powagą farbowany blondyn
- Ha ha ha bardzo śmieszne moja miłość nie chce mnie widzieć- odparł smuszczając głowę i wycierając samotną łzę, która zagubiła się w rysach jego twarzy.
- Mario proszę cie nie teraz - odrzekł zrezygnowany - tu masz numer pokoju w którym teraz jest Megan, a co z tym zrobisz to już do ciebie należy - powiedział, podał mu kartkę z numerem pokoju, wsiadł do samochodu i odjechał.
Mario stał tak nie wiedząc co się dzieje. Po chwili jednak otrząsnął się i ruszył do pobliskiej galerii. Tam kupił wszystko co było mu potrzebne. I bez namysłu udał się do hotelu. Przekonał recepcjonistkę że jest gościem w tym pokoju i ma go wpuścić... no może bardziej dała się przekonać za zdjęcie i autograf... cóż ta sława...ale nie o tym mowa. Kiedy stanął już przed jedyną barierą dzielącą go i miłość, zwątpił. Nogi miał jak z waty, myślami błądził nie wiadomo gdzie...za wszelką cenę chciał odwlec moment spotkania. Kiedy się jednak przełamał , nie było już odwrotu. Właśnie drzwi się otworzyły a w nich znalazła się Megan- osoba na której zależy mu bardziej niż na czymkolwiek innym. Spojrzała się na niego . Była przestraszona. Tak naprawdę miała ochotę zamknąć te cholerne drzwi i nigdy więcej ich nie otworzyć. Nie zrobiła tego jednak. Byłoby to sprzeczne z tym o czym myślała przed jego odwiedzinami.
-Meg...- wyszeptał drżącym głosem
-Mario...- także się odezwała
- Proszę cię... porozmawiajmy - w końcu spojrzał się na nią.
- Ja....- nie wiedziała co powiedzieć. Miała miezane uczycia co do tej rozmowy
-Proszę...
- No dobrze wejdź- wpuściła go do pokoju. Mario usiadł na łóżku a Megan po jego drugiej stronie. Nikt nie kwapił się do rozpoczęcia rozmowy, spoglądali tylko na siebie co jakiś czas, lekko się uśmiechając . Kiedy Götze już chciał coś powiedzieć. Megan tak po prostu przysuneła się do niego i musneła jego usta.....

_______________
Nie było 11 komentarzy ale jest kolejny rozdział .... ehhhh to nie miało tak być! Ale pewnie się ucieszycie. Długi nie jest ale za to szybciej :)  .... jeeeej 7-0 ♥♡♥♡♥♡ kocham ich po prostu!  :3 SZKODA tylko że BVB przegrało ale zawsse w moim sercu *.*
Proszę komentujcie! Naprawdę to motywuje i napawa do dalszej pracy :)
Pozdrawiam

(Zdj1)

piątek, 14 marca 2014

28." Cześć blondasku"

Siedziała tak na murawie i rozmyślała nad tym jak to dalej się potoczy. Jej chwilę przerwał jednak "tabun" wloczących mężczyzn, którzy gdy tylko ją zobaczyli, rzucili się na nią.
-Meeeeg! -na końcu przytulił ją Marco
-Cześć blondasku - uśmiechnęła się, starając się ukryć swoje zdenerwowanie
-Nie martw się wiem co się stało.... po prostu go wysłuchaj - wyszeptał jej na ucho
-Panowie! -krzyknąl trener -Jak już zauważyliście jest dzisiaj z nami Megan. Podpisała ona dzisiaj dwuletni kontrakt z Borussią, co oznacza że od dzisiaj ćwiczy i gra z wami. Będzie też grała razem z wami w meczach. Wszystko jest już załatwione -  Jürgen kończąc swoja "przemowę" uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę dziewczyny - A teraz koniec tego dobrego i poproszę 5 kółeczek! -dodał co zaowocowało wszechobecnym westchnięciem
-To może 10 !? - zapytał ze śmiechem
-Nie nie trenerze . Tak jest dobrze . - oznajmił Kevin
-A więc do roboty! - krzyknął i wszyscy ruszyli do biegu. Mogli przynajmniej  sobie spokojnie pogadać. Jednak to nie dotyczyło Meg. Ona biegła przed wszystkimi. Chciała jak najszybciej to skończyć  i zniknąć stąd póki jeszcze nie wpadła na Mario. Nie udało się to jednak, kiedy kończyła robić ostatnie okrążenie na murawie pojawił się zdyszany i skacowany-co swoją drogą było widać z daleka- Götze. Od razu spotkał się ze zdenerwowaniem Kloppa, co nie mogło być przyjemne. Nie dość, że biegał 15 kółek to jeszcze musiał zostać na dodatkowym treningu. Wszystko lrzez 10 minutowe spóźnienie . A może bardziej przez to, że był na kacu?

W każdym razie Megan i reszta chłopaków skończyła trebing, a biedny Mario musiał ćwiczyć.  Megan było go szkoda. Mimo tego co zrobił jej uczucie nie zgasło od tak. Wiedziała też, że po części to, że jest w takim, a nie innym stanie to z powodu tego co sie stało.
Przebrała się, uczesała i spakowała wszystkie rzeczy . Spojrzała jeszcze raz w lusterko i wyszła z szatni. Tam stał oparty o ścianę Marco. Czekał na nią.
-No w końcu ! -wyszczerzył się zadowolony, że nie będzie musiał dłużej czekać
- Co chcesz?-spytała oschle
-Pogadać .-odpowiedział zgodnie z prawdą
- O czym?
-Dowiesz się w swoim czasie, ale chodźmy najpierw w bardziej ustronne miejsce.- uśmiechnął się kolejnu raz i pociągną ją w strone wyjścia ze stadionu. Udali się do kawiarni, gdzie po zamówieniu dwóch dużych Latte, zaczęli rozmowę:
-To co chciałeś -zapytała zniecierpliwiona Megan.
- Chciałem cię o coś poprosić, a może bardziej zaproponować. Tylko masz mnie wysłuchać do końca a nie że w połowie wyjdziesz ! -powiedział całkiem poważnie, bo bał się że tak właśnie postąpi piłkarka
-Chyba wiem o co chodzi i moja odpowiedź brzmi :NIE! -uprzedziła Reusa zanim zaczął mówić.
-Megan, ale zrozum! On cię kocha. K.o.C.H.A!  - przeliterował aby stało się to jasne. -Spotkaj się z nim -powiedział błagalnie
- Nie ! - odpowiedziała prawie krzykiem
- Mega nooo....! On całą wczorajszą nic spędził u mnie i płakał ! Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie to zrób to dla mnie, żebym nie musiał pocieszać mojego przyjaciela - spojrzał się w jej oczy, co nie było łatwe.
-Zrozum ja też płakałam... nie mogłam spać ... a to wszystko przez niego! To on to zakończył! I to on powinnien zrobić pierwszy krok. Przepraszam Marco ale ta rozmowa nie ma sensu. Do zobaczenia jutro na treningu. -wstała i tak po prostu wyszła

*Barcelona*
Przez ten czas nic nowego się nie wydarzyło Geha i Jonathan żyli szczęśliwi i tak naprawdę nie widzieli świata poza sobą, a Marc? Marc pił i imprezował... ale tylko do czasu. Na drugiej imprezie poznał dziewczynę o imieniu Carlotta. Cały czas są razem . Na treningu, w domu.... wszędzie. ... Podsumowując ... ani Geha ani Jona ani Marc nie utrzymują kontaktu z Megan. Nie dzwonią do siebie, nie rozmawiają! Każdy żyje swoim życiem .

*Dortmund*

Megan udała się do hotelu, tam szybko przebrała się w luźne spodnie, koszulkę i trampki. Usiadła przed telewizorem i właczyła mecz . Akurat leciała powtórka meczu Borussia-Arsenal. Jako, że nic nie znalzła zaczęła go oglądać. Czy patrzyła jak grają? Oczywiście, że nie! Dla niej liczyła się tylko jedna osoba. Wyglądał tak jak go poznała. Przystojny, zdeterminowany i ogólnie cały idealny!   To takiego Mario kocha. Tak ona go nadal kocha ! Będzie o niego walczyć ! Nie może zmarnować najprawdopodobniej miłości swojego życia ! To on daje jej bezpieczeństwo. Zapewbia jej wszystko to czego potrzebuje, po prostu przez to że jest. Jej rozmysłem przerwało pukanie do pokoju......

_______________
Tamtararam! Jest kolejny rozdział! Naprawdę komentujcie bo to mnie tylko motywuje. Taki troche krótki, no ale jest. 11 komentarzy = nowy rozdział szybciej :3
:*

niedziela, 2 marca 2014

27."Szczęście albo koniec..."

....Megan spędziła tę noc w hotelu . Była zbyt roztrzęsiona, załamana i smutna aby tak po prostu zapomnieć o osobie, którą pomimo wszystko w tak krótkim czasie obdarzyła tak wielkim uczuciem. Spała zaledwie 2 godziny i to nad samym ranem. Była zbyt zmęczona płaczem, żeby nie spać a zarazem zbyt niespokojna, aby odpocząć trochę dłużej.
Wiedziała że ten dzień będzie trudny. Musiała zebrać siły i znaleźć w sobie tyle woli walki, aby pojawić się w swojej najprawdopodobniej nowej pracy i tam dać z siebie wszystko. Było to dla niej ważne. Nie tylko dlatego, że tak bardzo kochała sport jakim jest piłka nożna, ale chciała też pokazać temu, którego imię nie przejdzie jej przez gardło, że się nie załamała i, że może żyć bez niego

Kiedy tylko 'ogarnęła się' chociaż po części postanowiła, że pora już iść zmierzyć się z nowym (?)etapem życia , który może dac jej szczęście albo koniec.....

Czy da radę tak po prostu stanąć twarzą twarz z NIM? Co zrobi jeśli na niego wpadnie? Czy da radę pracować tak naprawdę u jego boku? Jak to się dalej potoczy? To się dopiero okaże.

Signal Iduna Park - miejsce dla niektórych magiczne, dla innych znienawidzone. Jednak jest też grupa ludzi dla których to po prostu miejsce pracy. Do tej trzeciej grupy można zdecydowanie zaliczyć Megan. Nie kocha ona tego stadionu tak jak Camp Nou, ale w pewnym sensie przywiązała się już do tego miejsca, a przede wszystkim do ludzi, których tu spotkała. Pokochała coś  - a może bardziej kogoś - tak naprawdę za nic. Po prostu za to, że jest.
Wysiadła właśnie z autobus, który podwiózł ją zaledwie kilka ulic od SIP. Resztę drogi pokonać miała na piechotę. Tak sobie zaplanowała. Chciała mieć trochę czasu na przygotowanie się na tą jakże ważną próbę wytrwania w jej życiu.

Podąrzała korytarzem prowadzącym wprost do gabinetu Jürgena. Tam właśnie miała odebrać swój strój, podpisać umowę i dowiedzieć się najważniejszych rzeczy, które tak naprawdę ją nie obchodziły. ONA PRZYSZŁA TU GRAĆ W PIŁKĘ! Zapukała delikatnie do drzwi z tabliczką "Trener J.K." i po usłyszeniu ktrótkiego "Bitte! (Proszę!)" Weszła do wspomnianego wcześniej pomieszczenia.
- O witaj Megan! Miło Cię widzieć. -uśmiechnął się zarazem zciskając jej rękę.
-Dzień Dobry!  -również się przywitała
-Nie mamy dużo czasu, a więc tutaj jest twoja umowa, czyli kontrakt wiążący na 2 lata. Wszystko masz tutaj opisane, więc ja jak narazie tylko to przekazuję.  Jeśli się z tym zapoznasz i zgodzisz się na wszystko to jutro zapraszam cię na spotkanie z Prezesem.
-Dobrze tu nie ma się nad czym zastanawiać. Mogłabym się z nim spotkać już dziś?-zapytała bez zastanowienia.  Nie to jest złe określenie. Zastanawiała się i to bardzo! Wiedziała jednak, że do Barcelony nie wróci, a tylko Dortmund pomoże się jej rozwinąć.
-Dobrze, on zaraz powinnien tu być. - cieszył się że będzie mógł obserwować rozwój tak dobrej piłkarki jaką jest ona. -Kto będzie moim trenerem? -zapytała ni stąd ni zowąd, bo wątpiła że będzie nim Jürgen.
-Eh... tu jest problem, bo chodzi o to że jak na razie musiałbyś trenować z chłopakami ... co ty na to? - zapytała z lekka obawiając się jej reakcji. Tymi słowami wywołał kolejną fale myśli w głowie dziewczyny. Co ona ma teraz zrobić?  Zrezygnować? Było pełno pytań na które nie znała odpowiedzi, ale pewna była jednego : Ona będzie grać w piłkę. Właśnie tu w Dortmundzie! Nie ważne czy z dziewczynami czy nie! . Po chwili ciszy stwierdziła, że wypadałoby odpowiedzieć.
-Nie myślę,  że nie będzie z tym problemu .-stwierdziła bardzo pewnie. Nie ciągnęli dalej romzowy, bo właśnie w drzwiach pojawił się Prezes Borussi Dortmund. Razem załatwili wszystkie formalności i po niecałej godzinie razem udali się  do szatni. Megan otrzymała tam kompletny strój, kilka gadżetów oraz została poinformowana że za chwilę rozpocznie się trening. Tak więc nie miała na co czekać ! Szybko przebrała się i udała na murawę.

Tam jeszcze nikogo nie było, a więc spokojnie usiadła sobie na trawie i zastanawiała się nad tym co za chwilę może się stać. Nie wiedziała jak zareaguje na widok jej BYŁEGO już chłopaka. Tak naprawdę nie  wiedziała nic.

_________________
Musiałam to dodać dzisiaj bo mnie męczy ze tak dawno nic tu nie było. Po prostu nie wiedziałam jak to opisac w kolejnym może bedzie akcji. TEN MIAŁBYĆ O WIELE DŁUŻSZY, ale zostawmy to tak. Przepraszam ze tak dawno nie dodawałam, ale naprawdę to ile ja w ostatnim czasie mam nauki to to jest strazzne! I do tego inne obowiązki. Pisze w kazdej wolnej chwili i najczesciej na telefonie wiec za wszelkie bledy literowki itp wybaczci. Prosze was skomentujcie moze jakis komentarz zmotywuje mnie do dalszej , SZYBSZEJ i Lepszej pracy. Bo jak na razie to mi sie nie podoba :/
Pozdrawiam :*

niedziela, 9 lutego 2014

26. " ... moja odpowiedź brzmi TAK!"

Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć. 
Jonathan Carroll 

*Kolejnego dnia* Megan*

 Obudziłam się parę minut po ósmej. Mario jeszcze słodko spał, przytulony do moich pleców. Byłam szczęśliwa. Miałam tak wspaniałego mężczyznę tuż na wyciągnięcie ręki. Wiedziałam też, że trzeba zaraz wstać, w końcu o 10:00 Mario ma trening.  Powoli odwróciłam się w stronę śpiącego chłopaka. Jaki on jest słodki! Delikatnie przejechałam palcem po jego policzku. Nawet nie drgnął. Ponowiłam czynność. Tym razem na jego twarzy pojawił się uśmiech. Powstrzymywał go, o czym byłam przekonana. Skoro tak chce się bawić to okej, ja też tak potrafię ! Odwróciłam się na drugi bok i chciałam wstać jednak nie było mi to dane. Wszechmogący Pan Goetze mi to uniemożliwił. Złapał mnie za rękę i tak tez wylądowałam na nim:
- Już mi uciekasz?- spytał nie odrywając ode mnie wzroku
- Yhm..- przytaknęłam i starałam się wyswobodzić
- A przywitanie? - poruszył znacząco brwiami
- Nie zasłużyłeś! - pokazała mu język
- Oj dobra, dobra!  - Powiedział i wpił się w moje usta. Uwielbiam jego pocałunki. Są jak ogień, który pozwala mi żyć i cieszyć się tym co mam.  Nigdy nie pomyślałabym że mogę być aż tak zadowolona z sytuacji, w której się znajduję. Kiedy tylko oderwaliśmy się od siebie, nie mogłam przestać na niego patrzeć. Byłam jak w śnie, z którego wcale nie chciałam się budzić. Wszystko, czego było mi trzeba leżało pode mną i patrzyło się na mnie z tym niesamowitym uśmiechem na twarzy. No dobra, może przesadzam, tak naprawdę to potrzebowałam jeszcze piłki nożnej.

*Narrator*

Kiedy skończyli okazywać sobie czułości Megan wstała się ubrać. Mario natomiast nie miał zamiaru ruszać się z łóżka. Leżał i patrzył na szykującą się dziewczynę. Ta dość szybko przebrała się, uczesała i spojrzała na swojego chłopaka.
- Będziesz tak leżał i pachniał? - spytała krzyżując ręce
- Taki mam zamiar. - zaśmiał się
- Rozumiem....  pogadamy jak Kloppa tu przyślę. - zagroziła
- Nie zrobisz tego!
- Ty jeszcze nie wiesz co ja potrafię!
- Wredota! Już wstaję - powiedział niechętnie
- No, ja myślę! - zaśmiała się i skierowała w stronę drzwi - Czekam na dole. - dodała za drzwi
Zeszła do kuchni, tam przygotowała zdrowe śniadanie - tak jak przystało na sportowców- i usiadła przy stole. Po chwili obok niej zjawił się Mario:
- Smacznego - cmoknął ją w policzek
- Wzajemnie - obdarzyła go uśmiechem

Kiedy już wszystko "spałaszowali", stwierdzili, że czas się zbierać na trening. Megan jechała razem z Mario, bo tak naprawdę nie miała nic innego do roboty.

*SIP*

-Cześć chłopaki! -przywitali się
-Siemka!
-A wy czemu nie w szatni?
-Kloppa nie ma, będzie za godzinę- odpowiedział Lewy
- I po co ja wstawałem!? - "oburzył się" Mario
- Kotek, nie marudź - stwierdziła Megan
- Ale...- nie dokończył bo przerwał mu Reus:
- Kotek!? Ja o czymś nie wiem !?
- Noo.. - zaczęła Megan
- Dobra i tak się dowiedzą. - stwierdził Goetze - Tak więc ogłaszam wam że od wczoraj jesteśmy razem - na potwierdzenie swoich słów pocałował dziewczynę . I tak też zaczęły się gratulacje . Większość wyglądała tak: "Szczęścia , zdrowia, pieniędzy i przede wszystkim dzieci " - to były te najprostsze, jednak niektóre z nich naprawdę były od serca, długie i cieszące drugiego człowieka - w tym wypadku parę.
- Dobra, dobra dość! Teraz do szatni i idziemy na murawę- przerwała tę chwilę Janiec.
  - Ale...- chcieli zaprotestować
- Nie ma ale! Ja chcę pograć!
- eh...- dało się słyszeć "okrzyki" niezadowolenia, jednak większość wzięła nogi za pas i udali się do szatni. Po 10 minutach znaleźli się na murawie i po prostu się wydurniali. Kopali piłkę, ganiali się, "opalali", kłócili .... czyli norma w ich przypadku.

***

- Co tu się dzieje!? - dało się słyszeć głos Kloppa na całym stadionie.
- No...my....ten...- zaczął tłumaczyć się Reus
- Panie trenerze, bo chłopaki pokazywali mi nowe triki.- wytłumaczyła Megan
- Aha....rozumiem... Teraz do roboty! Osiem kółeczek RAZ! - szybko zarządził i udał się do pobliskiej ławki. Piłkarze  szybko wykonywali ćwiczenia, następnie grali meczyk i czekali na dalsze "rozkazy"
- Bardzo dobrze!  -pochwalił ich Klopp - Musi pani częściej pojawiać się na treningach. Naprawdę nawet bardzo się nie obijali - był zdumiony.
- Zgadzam się ! - powiedział uradowany Mario, przytulając się do pleców dziewczyny
- Nowa para!?  I ja nic o tym nie wiem!? - od razu zareagował Jurgen
- Właśnie miałem to trenerowi uświadomić - uśmiechnął się - Tak jak się da zauważyć ja i ta oto piękna niewiasta jesteśmy razem .
- Cieszę się twoim szczęściem, Mario - przytulił "Gecego"- A tobie życzę, abyś z nim wytrzymała
- Dziękuję! Przyda się!- zaśmiali się
- W takim razie KONIEC TRENINGU!
- Yeeeeah! - oczywiście musieli okazać swoją radość z tego powodu, bo nie zawsze się zdarza, że trening kończy się pół godziny przed czasem!
- Tylko mi tam nie balować! - ostrzegł
- Tak jest! - zasalutowali i biegiem ruszyli do szatni
- To ja chyba też już pójdę. Do widzenia! - stwierdziła Meg
- Poczekaj! - zatrzymał ją Klopp - Mam pytanie.
- Słucham?
- Nie chciałabyś grać w damskiej sekcji Borussi? Jesteś niesamowita ! - trzeba przyznać, że zaskoczył ją tym pytaniem
- Wie pan...ja.... - zastanawiała się
- Nie musisz odpowiadać teraz. - uprzedził
- Hm... ale ja chcę i moja odpowiedź brzmi TAK! - uśmiechnęła się
- Nawet nie wiesz jak się cieszę - uścisnął ja  - jeśli naprawdę jesteś zdecydowana to zapraszam jutro o 10 do mojego gabinetu wszystko ci wytłumaczymy
- Będę na pewno. A teraz przepraszam ale zapewne Mario już czeka.
- Rozumiem... biegnij. Do widzenia !
- Do jutra! - Tak też pobiegła do chłopaków, którzy czekali przed stadionem. Stała tam niezła grupka:  Mario, Marco, Kuba, Piszczu, Mo i Kevin.
- Gdzieś ty była - spytał Marco
- Klopp mnie zatrzymał - na te słowa wszyscy zaczęli się śmiać.
- Wiesz dziwnie to zawsze brzmi - wytłumaczył Piszczu
- Ok rozumiem. Co robimy?- zapytała
- Idziemy na looody! - krzyknął uradowany Reus
- To dalej, bo ja o 16 musze być w domu!  - oznajmiła Megan
- Dobra ruchy ! - stwierdził Mario. I tak przez kolejne 2 godziny chodzili po mieście, parku i całym Dortmundzie. Oczywiście wiązało się to z rozdawaniem autografów, ale za bardzo im to nie przeszkadzało, po prostu świetnie się bawili. Przed 16 pożegnali się i każdy ruszył w swoją stronę. No prócz Marco, który zabrał się z Mario i Meg, bo mieszkał dwa domy dalej niż oni.

* W mieszkaniu Mario*

Weszli zadowoleni do pomieszczenia jakim jest kuchnia.
- Ja idę pod prysznic - stwierdziła Megan
- A może razem - poruszył znacząco brwiami
- Za marzenia nie karają kochany - dała mu szybkiego buziaka i pobiegła do łazienki. Ten zanim zdążył się zreflektować napotkał zamknięte drzwi
- Ej ja się tak nie bawię ! - powiedział nadąsany
Po 15 minutach dziewczyna wyszła owinięta tylko w ręcznik. Piłkarza nigdzie nie było. Postanowiła że sprawdzi w sypialni. Co prawda była dopiero 17, ale kto to wie co temu człowiekowi może przyjść na myśl?  Tak . Znalazła Mario. Stał właśnie na tarasie i patrzył się gdzieś przed siebie. Meg szybko naciągnęła krótkie spodenki i bokserkę z szafy i wyszła do niego.
- Co tak tu sam stoisz?
- Tak sobie myślę - powiedział nie odwracając się
- Ej obraziłeś się ? - spytała starając się spojrzeć mu w oczy
- Nie - zaprzeczył
- To co się stało?
- Nic naprawdę!  - powiedział cały czas wyraźnie zamyślony
- Mario !  - zdenerwowała się - Spójrz na mnie !   - odwrócił lekko głowę - Co się dzieje?
- Mówię że nic!
- Ej! Naprawdę przecież wiesz że możesz mi ufać !
- Ale to nie o to chodzi!!! - krzyknął
- To do jasnej cholery o co? - tak samo krzyknęła
- O to że kocham inną! - krzyknął i złapał się za głowę

- Dzięki że mówisz mi to teraz . Ide się spakować ! Nigdy więcej nie chce mieć z tobą kontaktu!
- Czeekaj  ... - starał się coś jeszcze powiedzieć
- Nie odzywaj się do mnie ! - krzyknęła przez łzy. Szybko się spakowała, ostatni raz na niego spojrzała i wyszła z jego mieszkania. Nie chciała na razie z nikim rozmawiać, dlatego po prostu wybrała hotel.

*Megan*

Jak? Jak? Czemu? Ja naprawdę tego nie chce! Kocham go! Czemu znowu mnie tak potraktowali. Nienawidzę mężczyzn. Nie wspominając już o piłkarzach. Debile. Świnie. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Kolejny. Jednak inny. Dlaczego robi mi to akurat teraz, kiedy go potrzebuje. Kiedy tyle dla mnie znaczy! Najpierw mówi że kocha, przytula, całuje . A teraz co? Tak nagle, tak z niczego .... po prostu mówi mi że jest inna. Nawet doby nie byliśmy razem! Dlaczego tak mnie odtrącają? Dlaczego? Dlaczego wybieram takich mężczyzn? Dlaczego oni mnie ranią! To był ostatni raz WIĘCEJ RAZY SIĘ NIE ZAKOCHAM! Zaczynam nowe życie! Bez nich wszystkich!


* Mario*

Czemu to zrobiłem? Nie wiem! Ja ją kocham! Jestem głupi. To wszystko przez ten telefon! Moja była... ona... ona mnie ogłupiła. Jak ja jej nienawidzę! Przecież ja kocham Megan! Ja nie mogę jej stracić! Czemu ja zawsze najpierw mówię potem myślę? Nie ! Ja tak tego nie zostawię!  Ja muszę ją odzyskać! Mario Goetze się nie poddaje!!!

....

___________________________________

Taki fajny dzień, a ja musiałam tak napisać? Czemu po prostu tak mi się śniło i musiałam to tak zrobić. Przepraszam :)
Liczę na wasze komentarze naprawdę mnie motywujecie :*

Pozdrawiam :*

sobota, 1 lutego 2014

25. "Przepraszam..."

Dla Dominiki, bo rozdział powstał po 23 ! Jak sobie poszłaś i mi się nudziło <33!

Czy osoby które staja na naszej drodze potrafią nas uszczęśliwić? Czy pojawiają się tylko żeby nam wszystko zepsuć ? Może tak po prostu tak nas nienawidzą że nie chcą abyśmy zaznali szczęścia, które może dać nam miłość? Pojawił się tu właśnie przed nią ON. Wiedziała że tu jest, ale nie że stoi w towarzystwie jej najlepszych przyjaciół, może bardziej przyjaciółki i patrzy się na nią z poczuciem winy? Smutkiem? Żalem do samego siebie ? Tego nie wiedziała, chciała teraz po prostu obudzić się wtulona w Mario, który ja przytuli i powie że to tylko zły sen i go tu tak naprawdę nie ma. Jednak to jawa. Prawdziwe życie i sytuacja, której w tej chwili nie można uniknąć. Trzeba stawić czoło przeszkodom, a raczej jednej przeszkodzie której imię nie może przejść jej przez gardło...

Mario widząc jak dziewczyna bije się z myślamo i ma chęć uciec stad jak najdalej sie tylko da szybko objał ja ramieniem, pocałował w czoło i wyszeptał " jestem przy tobie ". Te słowa naprawdę dodały jej otuchy wiedziała, że przy tym piłkarzu nic jej sie nie stanie. Moglaby w jego ramionach spedzic cale życie. Warto było jednak spróbować. Powoli chcieli się udać do samochodu Marco, który za bardzo nie wiedział o co chodzi, jednak to sie nie udało. Geha nie pozwoliłaby ot tak odejść przyjaciółce. Szybko podbiegła i ją przytuliła, wiedziała że tego potrzebuje. Mówiąc krótkie cześć ciszej dodała : nie martw się on chce to naprawić .... proszę cie porozmawiaj z nim.

Nie bylo juz odwrotu..Stał przed nią i starał sie jej patrzec w oczy, które cały czas błądziły wzdłuż płytek chodnikowych.
-Przepraszam - powiedział tak cicho jak tylko potrafił, ale ona to usłyszała
-Nie! -starała się być stanowcza, jednak za bardzo jej to nie wychodziło.
-Proszę Cię! Wybacz mi ....ja naprawdę coś do ciebie czuje... spróbujmy proszę ...tamto, to było przez alkohol wybacz mi! - błagał
-Wybaczyłam ci ,ale nie dzwoń, nie pisz, nie nawiazuj ze mną kontaktu nie chce cie znać! Jeśli będę gotowa to naprawde uwierz mi napewno sie z tobą skontaktuje! - mówiła
-Ale...
-Nie ma żadnego ale! Do widzenia! - powiedziała odwróciła się na pięcie podeszła do Mario, który ją przytulił i spytała sie przyjaciół:
-Jedziecie do nas ? No wiecie znaczy do Mario? On sie napewno zgodzi - mrugnela do niego
- Taak jasne chodźcie z nami- uśmiechnął się choć tak naprawdę miał inne plany
- Noo dobrze ... ale tylko na chwilę- odpowiedzieli  ... i tak wlasnie ruszyli do domu Gotze.
Oczywiście Marco wraz z nimi.
Na miejscu przygotowali herbatę i jakieś ciastka, choć jak to stwierdził Reus : On tego jeść nie będzie bo nie wiadomo co ten Mario trzyma w szafkach - oczywiście wszyscy to przyjęli ze śmiechem, nawet Meg, która od momentu spotkania była po prostu przygnębiona. Rozmawiali z godzinkę, lecz Jona obwieścił że mają samolot i musza się już zbierać. Oczywiście chcieli przekonać Pegi, żeby wróciła z nimi i zaczęła trenować z Barceloną. Ta jednak twierdziła, że ona tu zostaje i może kiedyś wróci i mają do niej dzwonić. Zawiedzeni więc udali się do domu Moritza, a później na samolot, którym wyruszyli w drogę powrotną do stolicy Katalonii.
 
Zaraz po Jonathanie i Gehi wyszedł też Marco, więc "zakochani" - rzec można - zostali sami.
- Przepraszam.... ja już pójdę.....  - powiedziała Megan
- Nie .... - zreflektował się i złapał ja za rękę
- Ale ty nie rozumiesz... to tak nie może być... Mario! Ja tak nie chce.... Ja nie wiem co robić ... Błagam puść  - prosiła ciągle mówiąc. Mario chcąc przerwać jej wywody  zamknął jej usta pocałunkiem. Oddawała każdy z nich , choć tak naprawdę nie wiedziała czy on czuje to samo co ona. Kiedy przerwali, "oparli się czoło w czoło". Megan nic nie mówiła, patrzyła się na Mario i nie wiedziała co ma zrobić. Ten jednak odezwał się pierwszy :
- Meg miałem Ci to powiedzieć dzisiaj , tylko w innych okolicznościach... ja ... ja cie... ja cie kocham. Jesteś moim powietrzem, motywacją do pracy .... moim życiem. Wiem znamy się krótko, ale twój dotyk, uśmiech, usta to coś niesamowitego co daje mi siłę. To wszystko mnie przerasta. Nigdy bym nie pomyślał że od tak się zakocham w osobie która ledwo znam. Jednak to mnie nie interesuje! Chcę dzielić razem z tobą kolejne chwile mojego życia, chce znać twoje historię , chce żebyś miała we mnie oparcie. Mimo ze nie jestem idealny dla ciebie zrobię wszystko - w tym momencie Megan nie powstrzymywała łez. Chłopak z którym tak naprawdę chciałaby być właśnie mówi jej słowa, o których zawsze marzyła. Przerwała jego monolog złączając ich usta w długim, namiętnym pocałunku. " Też cię kocham" - wyszeptała....
- Będziesz moją dziewczyną? - spytał
- Oczywiście  - uśmiechnęła się
- To zapraszam cię na kolację -objął ją ramieniem - idź się szykuj
- Okej będę za 15 min. - Szybko podbiegła do swojej walizki, wybrała ubrania i udała się do toalety. Tam się  ubrała, lekko umalowała i była gotowa.
- Idziesz już?- spytał Gotze
- Tak tak - powiedziała i stanęła przed Mario
- Ślicznie wyglądasz chodźmy - udali się do jednych z lepszych restauracji w Dortmundzie. Po prostu chcieli mieć spokój. Tam długo rozmawiali, śmiali się  i jeszcze bardziej poznawali. Było idealnie tak jak w bajce. Czy coś ją może zniszczyć? Czy na ich drodze życia znów pojawi się niepożądana osoba? Czy jeśli coś się stanie to ich miłość to przetrwa? Jednak może tak jak ich drogi się złączyły tak i nie rozłączą? Może ich bajka będzie trwać? .....
 
 
__________________________
No to kto mnie teraz zabije??? Hehehehe wiem straaszna jestem . Dobra zostawiam Was z rozdziałem :33 i idę oglądać mecz VeB <33333
 Zapraszam do komentowania :**
Pozdrawiam

piątek, 17 stycznia 2014

24. "EEE.... ja o czymś nie wiem?"

*Jona i Geha. Z punktu widzenia dziewczyny*

Czas w samolocie szybko nam minął. Większą część przespałam, ale to nie zmienia faktu, że czułam opiekuńczy wzrok. Jonathana na sobie. Jeeej! Ja go chyba kocham. On jest straaasznie opiekuńczy i mimo tego, że znam go dopiero kilka dni to wiem, że mogę na nim polegać. Chyba pora już wstawać, nie wiem czy uda mi się namówić Meg do powrotu, ale kto nie próbuje ten nie płaci... czy jakoś tam . Nigdy nie wiedziałam jak to się mówi. W każdym bądź razie właśnie wylądowaliśmy. Szybko przeprawiliśmy się przez jak to ja mówię  "formalne zabijacze"  Aktualnie stoję z Jona w oczekiwaniu na nasze walizki.
-Ej Geha, Patrz! - nagle szturchnął mnie mój chłopak
- Ty mi powiedz, że to nie to co ja myślę
- Raczej kto!
- Co on tu robi!?
- Nie wiem, nie mówił mi nic.
- Ej Marc! - krzyknęła. Jednak ten nie zareagował i odszedł ze swoją torbą.
- Chodź już mam nasze walizki . Złapiemy go!
- Ok , to dalej!
I tak też złapaliśmy Bartrę przy wyjściu. Wyjaśnił nam po co i dlaczego tu jest oraz zaproponował, że zabierze nas do domu Mo. Zgodziliśmy, bo tak szczerze to nie mieliśmy pojęcia gdzie on mieszka.

*Mario i Megan. Z punktu widzenia dziewczyny*

Obudziłam się wtulona w tors Mario.  Chyba coś do niego czuję ? Nie wiem ale na pewno jest lepszy od Bartry, to właśnie do niego moje uczucie może przetrwać.. Tylko co on o tym myśli? Może to tylko jeden wieli pic na wodę? Tego nie wiem, ale postaram się tego dowiedzieć....Ooo chyba zaczyna się budzić. Jaki on jest przystooojny! Żeby to się wszystko udało!

Narrator

Mario właśnie się obudził . Przetarł lekko oczy i spojrzał na śpiącą "na nim" dziewczynę. Właśnie jeździła palcem po jego gołej ręce.
- Cześć. Jak się spało?- spytał zachrypniętym jeszcze głosem
- Bardzo dobrze ... - uśmiechnęła się
- Cieszę się. Co dziś robimy?
- A co proponujesz? - cmoknęła go w policzek
- No nie wiem.. Na 11:30 mam trening, a później jestem cały twój. - pocałował ją w czoło
- Yhmm... to może ... - przerwał jej
- Idziesz ze mną na trening, pograsz z nami a później to już niespodzianka. - zaczął muskać jej usta
- Hmm.. no nie wiem- oddawała pocałunki
- Nie ma, ale już ja wiem co będziemy robić - uśmiechnął się i dalej obdarowywał ją pocałunkami
-Idziemy coś zjeść? - przerwała  ten miły akcent dnia i oderwała się od chłopaka
- Nie ..... zostańmy tu jeszcze troszkę - marudził Gotze
- To ty tu sobie zostań ja idę zrobić coś do jedzenia - cmoknęła go jeszcze i ruszyła do kuchni. Tam zaczęła robić naleśniki. Kiedy kończyła smażyć ostatniego do kuchni wszedł już ubrany .
- WOW- powiedziała tylko tyle
- To chyba o tobie! - uśmiechnął się
- Genialnie wyglądasz.  - pocałowała go - a teraz siadaj i zajadaj.
- Smacznego! - uśmiechnął się i zaczął "wcinać". Szybko się wyrobili i dokładnie o 11 wyszli z domu z torbą na trening. Tak dziewczyna też, bo swoje ciuchy jak na razie miała u Mario.

* W tym samym czasie. Dom Moritza*

Piłkarze i Geha właśnie dotarli przed dom Leitnera. Zapukali, jednak, gdy nikt nie otworzył zadzwonili dzwonkiem. Gospodarz otworzy drzwi i miał nie mało zdziwioną minę.
- Heeej... Co wy tu robicie?
- Cześć. Przyjechaliśmy do Megan - odpowiedziała Geha
- Ale jej tu nie ma. - powiedział lekko zmieszany Mo.
- To gdzie jest!?- prawie krzyknął zdenerwowany Bartra
- Nie wiem , była u mnie , ale już jej nie ma - krył przyjaciółkę przed znajomymi.
- Aha ... a wiesz może gdzie jest? - zapytał Jona
- Niestety nie.... nie widziałem jej
- Ok rozumiemy... moglibyśmy się u ciebie zatrzymać do jutra ? - zapytał Bartra
- Ok tylko że mam dwa wolne łóżka - skrzywił się
- To nie problem my możemy spać razem Dos Santos pocałował Gehe.
- W takim razie  rozgośćcie się a ja niestety muszę iść na trening. Będę  około 15 - uśmiechnął się zostawił im klucze i wyszedł.

*Signal Iduana Park*

Megan i Mario właśnie weszli do budynku tak dobrze znanego w całym Dortmundzie. Najpierw mieli iść do Kloppa, porozmawiać o dzisiejszym treningu. Długo nie musieli szukać , bo właśnie wychodził z jednego z korytarzy.
- Dzień dobry trenerze!-przywitał się Mario
- Witam! Ile razy mam ci mówić że masz nikogo nie sprowadzać na treningi. - powiedział z wyrzutem, jednak uśmiech cały czas gościł na jego twarzy
- Przepraszam ja już pójdę - powiedziała ze spuszczoną głową Meg
- Nie nie idź przepraszm -uśmiechnął się Klopp - Żartowałem... ale ty naprawdę chcesz zobaczyć to Zoo na treningu?
- Myślę że tak - uśmiechnęła się - to ja pójdę na trybuny
-  Nie nie nie  - powiedział szybko Mario i złapał ją za rękę i tu zwrócił się do trenera - Czy mogłaby dzisiaj z nami poćwiczyć ?
- No nie wiem pewnie się będzie nudziła
- To może ja się przedstawię? - wtrąciła się Megan - Nazywam się Megan Janiec... i niedługo miałam rozegrać swój pierwszy mecz w barwach Barcelony . Dlatego tez myślę że nie będę się nudziła - uśmiechnęła się i sama się zdziwiła, ze była zdolna tak powiedzieć, to wszystko przez Mario- zmienia ją.
- Słyszałem o tobie!- Jurgena olśniło - Przebierać się i na murawę muszę zobaczyć cię w akcji!

Tak jak zarządził trener udali się do szatni. Megan została wpuszczona do tej dla dziewczyn, a chłopak poszedł do swojej. Szybko się przebrali i tak jak umówili spotkali na korytarzu
- Pięknie wyglądasz ! - pocałował ją
- Ty też - obdarowała go tym samym- Ruszajmy!
Na boisku byli już wszyscy piłkarze. Nie zadawali pytań, tylko po prostu byli zdziwieni. Oczywiści prócz tych, którzy byli u Mo.
- No to Panowie ... i Pani - zaśmiał się - kółeczka!
Trening skończył się bardzo szybko. Rozegrali tez mały mecz gdzie wygrała drużyna Meg, w której oczywiście był Mario.  Po treningu dziewczyna przebrała się i poszła porozmawiać z Leitnerem.
- Cześć, chciałeś porozmawiać.
- Tak słuchaj jest u mnie Marc, Jonathan i z tego co zdążyłem się zorientować Geha?
- Eeee chyba tak...Ale co oni u ciebie robią !?
- Przyjechali do ciebie ale powiedziałem że nie wiem gdzie jesteś. Spytaj się Mario czy możesz u niego zamieszkać na jakiś czas.... tam już i tak masz swoje rzeczy.
- Nie będzie problemu prawda Meguś - nie stąd ni zowąd pojawił się Mario i ją pocałował
- EEE ... ja o czymś nie wiem?
- Nie nie nie ... to my już pójdziemy  - zakomunikowała Megi razem z Mario i Marco udała się do ich samochodów. To co tam zobaczyła ją przeraziło.....

_________________________________
Tak wiem wiem nie dodawałam dawno.... wybaczcie mi proooszę . Naprawdę nauka na konkurs który i tak mi żle poszedł później sprawdziany a  w tym tygodniu testy..... ;\  Jednak coś byle jakie ale jest. Wczoraj Barca wygrała . Meeeesssii  <3333 Teraz grają Polacy ..... no normalnie kibicuje wymalowana i wszystko i normalnie aż mnie nosi hhahahhaha <333 kocham emocje <3333
Liczę na komentarze . Naprawdę to motywuje!!!!
Pozdrawiam :*